- Pracują w zwykłych butach, ubraniach. Boimy się. Smród jest przerażający, chce się wymiotować - mówią rodziny bliskich, którzy zostali oddelegowani przez miasto do czyszczenia pogorzeliska po pożarze zakładów w Przylepie. ZGK odmówiło posłance Anicie Kucharskiej-Dziedzic kontroli poselskiej.
"Za samorząd jestem gotów przelewać krew, ale w tym wypadku samorząd, na czele którego stoi Janusz Kubicki, zawalił sprawę nie wykonując wyroku sądu, narażając mieszkańców na niebezpieczeństwo" - pisze senator Wadim Tyszkiewicz, były prezydent Nowej Soli. - "Dla mnie głównymi winowajcami są instytucje państwa" - dodaje.
Wczoraj Janusz Kubicki, prezydent Zielonej Góry, opublikował wyniki badań miejskich ścieków i wody z kałuży zebranej przy spalonej hali z toksycznymi odpadami. Nadają się, by wpuścić je do oczyszczalni, wodą można podlewać rośliny. Hydrobiolodzy ostrzegają, że nie badano ani toksyczności, ani zawartości metali ciężkich.
"Centralne Laboratorium Badawcze GIOŚ pobiera i wykonuje analizy wód powierzchniowych i podziemnych. Na podstawie uzyskanych wyników nie można stwierdzić, czy wody spełniają normy dla wód przeznaczonych do spożycia przez ludzi i zwierzęta" - informuje w komunikacie Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Zielonej Górze.
"Woda i ścieki z zielonogórskich wodociągów są bezpieczne i nie ma żadnego niebezpieczeństwa. Próbka ścieków pożarowych z kałuży przed halą w Przylepie wykazuje przekroczenie norm" - pisze prezydent Janusz Kubicki.
Substancje, które płonęły w Zielonej Górze, nie rozpłynęły się w nicości. Służby badają powietrze i komunikują, że nie ma po nich śladu. Cud? Na miarę naszych czasów.
Według TVP Zieloną Górą rządzi Platforma Obywatelska. I zamiast utylizować odpady, które strawił pożar, buduje baseny za 90 mln zł. Głupota, świadome perfidne kłamstwo, czy próba wybielenia prezydenta Kubickiego, swojego sojusznika i mentora Mejzy.
Ekolodzy po katastrofie w Zielonej Górze alarmują, że tysiące kubików wody z gaszenia pożaru toksycznego składowiska trafiło do lasów, pól i rzek. - Mamy już śnięte ryby w stawach, brunatne, cuchnące strumienie, skażone leśne rozlewiska - mówi ekolożka Joanna Liddane.
"Za utylizację toksycznych odpadów zapłacimy wszyscy - w podatkach, bo koszty poniesie Straż Pożarna - i zdrowiem i życiem - strażaków, policjantów i mieszkańców Przylepu, Płotów, Łężycy i gdzie tam jeszcze wiatr powieje. Samorząd wojewódzki będzie musiał szykować nowe polityki leczenia nowotworów" - pisze posłanka Nowej Lewicy Anita Kucharska-Dziedzic.
- Oczekuję sprawozdania prezydenta i informacji na temat działań, jakie podjął w ramach likwidacji składowiska. Oczekuję wprowadzenia zmian w budżecie i zabezpieczenia środków finansowych na odszkodowania dla zielonogórzan - pisze Tomasz Nesterowicz, współprzewodniczący Nowej Lewicy w Lubuskiem i miejski radny.
Pożar składowiska toksycznych odpadów w hali w zielonogórskim Przylepie spowodował utrudnienia w kursowaniu pociągów w stronę Poznania. Obecnie sytuacja jest już w 100 proc. opanowana.
"Pieniądze europejskie miały trafić do każdej polskiej rodziny i byłyby kontrolowane przez Unię Europejską, a na śmieciach zarabiają tylko oni. Tak, dzisiaj można powiedzieć, że w ostatnich latach Polską rządzi mafia śmieciowa" - mówi Donald Tusk w spocie po pożarze składowiska toksycznych odpadów w zielonogórskim Przylepie.
O wyniki próbek powietrza dopytywała lubuska marszałek i dziennikarze. Wszyscy usłyszeliśmy, że to nie czas na zadawanie takich pytań. Podobnie nie można pytać, jak miasto poradzi sobie teraz z toksyczną hałdą po ugaszeniu pożaru i dlaczego bagatelizowano wyniki ekspertyzy zleconej przez prokuratorów. Minister Moskwa trzasnęła mi drzwiami przed nosem.
Pożar składowiska w Zielonej Górze. - Dziwnie wygląda strażak, który uspokaja ludzi, a za jego plecami żywym ogniem płoną i wybuchają beczki z trucizną - opowiada mieszkaniec zielonogórskiego Przylepu.
- Nie było przez chwilę zagrożenia zdrowia i życia mieszkańców - twierdzi wojewoda lubuski. Szef polskich strażaków zapowiada, że pożar w Przylepie da się ugasić w kilka godzin i jeszcze dziś pociągi wyjadą na tory
Pociągi przez Zieloną Górę są odwoływane, kolejarze ratują się autobusami zastępczymi. Jeżdżą tylko do Wrocławia. Dworzec PKP wygląda jak wymarły.
Sprawą odpadów w Przylepie w Zielonej Górze już kilka lat temu zajęli się prokuratorzy. Zlecili ekspertyzy, które wykazały, że pobrane próbki są bardzo toksyczne i łatwopalne. Na liście są silne trucizny, substancje niszczące układ krwiotwórczy i serce. Śledczy chcieli, by miasto jak najszybciej zutylizowało groźne składowisko.
W powietrzu krążą ropopochodne węglowodory. - Ale w ilościach niezagrażających zdrowiu. Jest bezpiecznie, nie ogłaszamy ewakuacji mieszkańców - ogłosił wojewoda Władysław Dajczak. Polityka PiS skontrował były szef Państwowej Straży Pożarnej. - Gratuluję dobrego humoru.
"Płonie hala z toksycznymi odpadami w sołectwie Przylep. Mieszkańców prosimy o pozostanie w domach i nie otwieranie okien. Na miejscu działania straż pożarna. Będziemy Państwa informować na bieżąco" - poinformował urząd miasta. W akcji uczestniczy 35 zespołów strażaków. W mieście unosi się chemiczny zapach. Według strażaków gaszenie pożaru potrwa co najmniej kilka godzin.
W zielonogórskim Przylep płonie składowisko toksycznych odpadów. Decyzję o ewakuacji 2,5 tysiąca osób podjął sztab kryzysowy prezydenta Zielonej Góry. Ludzie wojewody decyzję o ewakuacji odwołali. - Panuje chaos informacyjny - mówi lubuska marszałek Elżbieta Polak.
W zielonogórskim Przylepie płonie hala z toksycznymi i rakotwórczymi odpadami. Prezydent miasta Janusz Kubicki od wielu lat odmawiał wydania publicznych pieniędzy na ich utylizację.
Copyright © Agora SA