Na Żeromskiego pojawiło się sześć nowych wiśni ptasich odmiany plena. Miało być ich osiem, ale ostatecznie miasto zrezygnowało z dwóch. Takie same drzewa rosną też przy pomniku Bachusa.
Już dziś kolejna odsłona akcji sadzenia 800 drzew na 800-lecie Zielonej Góry. Prezydent Janusz Kubicki zaprasza mieszkańców na ul. Rydza-Śmigłego. Będą też żużlowcy Falubazu.
Wkrótce miasto posadzi sześć drzew na ul. Żeromskiego. To wiśnie ptasie odmiany plena. Drzew miało być osiem, ale ostatecznie będzie ich sześć.
Kierowca poszedł do apteki i zapomniał zaciągnąć ręczny hamulec. Dostawcze auto stoczyło się z górki, uderzyło w pomnik Bachusa, a wcześniej ścięło wiśnię. Drzewo nie przetrwało nawet trzech tygodni.
Dwa lata temu Filip Gryko, prezydencki radny, w blasku fleszy sadził drzewo przy kościele Matki Bożej Częstochowskiej. Szczęścia jednak kasztanowcowi nie przyniósł, drzewo trzeba było wyciąć. Wkrótce miasto posadzi tu trzy głogi pośrednie.
Zakład Gospodarki Komunalnej posadził dookoła pomnika Bachusa siedem wiśni ptasich. To odmiana, która nie ma owoców. Wkrótce przy ul. Żeromskiego i Mickiewicza pojawią się kolejne wiśnie i głogi.
"Ośmiornica" to wiekowa sosna, która rośnie w okolicach Brodów. Jest pomnikiem przyrody. Niestety, drzewo właśnie ucierpiało. Zaszkodził jej mokry, zalegający śnieg.
W Niedoradzu wycięto drzewa i rozebrano historyczny bruk, by nieco poszerzyć drogę, wylać ją asfaltem i zbudować ścieżkę rowerową. Społeczniczka próbowała przekonać mieszkańców, że to błąd. Poleciały na nią gromy, jakby była piątą kolumną.
Zakład Gospodarki Komunalnej posadzi na deptaku w Zielonej Górze kilkanaście drzew. Wkrótce na ul. Żeromskiego zobaczymy 15 wiśni ptasich, a na ul. Mickiewicza - trzy głogi pośrednie.
Jeszcze w PRL-u ulica Bankowa była gęsto obsadzona lipami. Później niemal wszystkie drzewa wycięto. Nasadzenia wróciły pod koniec grudnia. To prawie 40 lip drobnolistnych odmiany rancho, drobniejszych niż zwykłe lipy.
Po tym, gdy pod ratusz leśnicy zwieźli choinkę o lichym wyglądzie, a opozycja uznała, że drzewo obrazuje stan zadłużonego miasta, prezydent Zielonej Góry zarządził, by ściąć drugie drzewo. - Poniewieraniem drzewa w każdą stronę, które koniec końców ma służyć tylko za rusztowanie dla lampek, to ja gardzę - napisał dr Sebastian Pilichowski, biolog UZ.
Leśnicy pochwalili się świątecznym świerkiem na deptaku pod ratuszem. Drzewo nie spodobało się prezydentowi miasta. - Tragedia, do wymiany - napisał. - Jest piękna, i wyjaśnimy dlaczego - twierdzą leśnicy. A co wy o tym sądzicie? Głosujcie w naszej sondzie.
Zielona Góra zyska dwa nowe pomniki przyrody. Chodzi o kasztanowca rosnącego przy ul. Kożuchowskiej oraz dąb szypułkowy, potocznie nazywany dębem na Srebrnej Górze.
Najważniejsze, żeby akcje sadzenia drzew w Zielonej Górze nie były jedynie okolicznościowym eventem, o którym można zapomnieć po jubileuszu albo po wyborach. Jeśli mówi się A, trzeba powiedzieć B. Kolejnym krokiem miasta powinno być sięgnięcie do opracowania biologów sprzed kilkunastu lat.
Podkład z "Benny'ego Hilla" i krótki filmik prezydenta Zielonej Góry, jak sadzi kasztanowce przy Szosie Kisielińskiej, choć parę kilometrów dalej chce wyciąć ponad 300 ha lasu. Internauci jakoś tego nie kupują. - Sadzić w mróz? Jaka jest cena lansu? - komentują.
Pracownicy ZGK i zwykli zielonogórzanie tym razem posadzą 100 kasztanowców na Szosie Kisielińskiej, między rondem Orląt Lwowskich a wyjazdem ze Starego Kisielina.
Co tydzień przyznaje plusy i minusy za wydarzenia, które odbijają się na życiu mieszkańców, regionu. Co wybraliśmy w minionym tygodniu?
Zielona Góra na 800-lecie miasta zasadzi 800 drzew. W sobotę odbyła się kolejna odsłona akcji. Naprzeciwko Castoramy pomagali prezydent miasta, rektor i pracownicy uniwersytetu, harcerze, policjanci.
- Chcesz mieć "swoje" drzewo w mieście i posadzić lipę lub kasztanowca? - pyta miasto. I zaraz dodaje: - Nie ma problemu. Zapamiętaj tylko dwie daty: sobotę 5 listopada i sobotę 19 listopada.
Drzewa zasadzono nad Odrą w okolicach Cigacic, na terenie tworzącym las łęgowy. Łącznie przy wsparciu leśników las wzbogacił się o dwa tysiące nowych drzew.
Kasztanowiec przy ul. Kożuchowskiej rozrósł się na aż pięć pni. Miasto zamówiło specjalną podpórkę i wiązania, by nie załamał się pod własnym ciężarem.
Janusz Kubicki, prezydent Zielonej Góry, odniósł się do sprawy uschniętych młodych drzew w Dolinie Gęśnika. Nie widzi w tym winy miejskich służb, wskazuje na "procesy naturalne".
Po wycinkach drzew władze Zielonej Góry zwykle bronią się wyjaśnieniem, że w ich miejsce nasadzono nowe. Problem w tym, że młode drzewka bywają zaniedbywane. Tak dzieje się m.in. w zrewitalizowanej za miliony złotych Dolinie Gęśnika.
Zielonogórskie lipy posadzone wzdłuż ul. Wyspiańskiego schną na naszych oczach. Mieszkańcy przy ekranach wzdłuż Trasy Północnej przyklejają kartki z tekstem "Pomocy usycham. Proszę podlej mnie". Widać w Zielonej Górze, że łatwiej wycinać, a trudniej dbać o nowe.
Z afrykańskimi upałami nie radzą sobie ludzie, zwierzęta, a także drzewa. - Usycha kasztanowiec przy piwiarni Warki na deptaku - zaalarmował nas Czytelnik.
Roje czerwono-czarnych kowali obsiadły w zielonogórskich parkach i na osiedlach lipy, akacje, rzadziej kasztanowce. Wygląda to chwilami przerażająco. Jest się czego bać? - To normalne o tej porze, owady są nieszkodliwe - mówią biolodzy.
W połowie zeszłego roku miejscy radni przyjęli propozycję władz miasta, by na terenie parku Braniborskiego wyciąć ponad 800 drzew. Do tej pory to jednak nie nastąpiło. Są nowe informacje.
Strefy ekonomiczne nie muszą przypominać betonowych pustyń. Jacek Milewski, prezydent Nowej Soli zlecił wykonanie nasadzeń w południowej strefie. Wśród fabryk rosną lipy, klony grusze i śliwy.
"Lesistość Zielonej Góry jest jedną z najwyższych w kraju" - kocham to zdanie. Szczególnie, gdy używane jest przez "obrońców rozwoju". Tu mała sugestia - patrzymy na mapę i co widzimy? Stara Zielona Góra to szara plama na tle zielonego ringu
Sadzenie w donicach platanów, które osiągają wysokość sporego bloku, musi wywołać pytanie: czy lepszego sposobu na pudrowanie betonozy w Zielonej Górze prezydent miasta nie znalazł? Czyżby znów odezwał się kompleks Rafała Trzaskowskiego?
Pół setki uczniów, leśników i przyrodników wygrabiło liście spod blisko 200 kasztanowców w niezwykłym Gaju Wandy pod Sławą. Drzewom śmiertelnie zagraża szrotówek kasztanowcowiaczek. - Jest namacalnym dowodem na zmiany klimatyczne - mówi Anna Niemiec z Lasów Państwowych.
Pod Sławą, w Gaju Wandy rośnie wiekowych 190 kasztanowców, którym zagraża plaga szrotówka kasztanowcowiaczka. Jest sposób na groźnego owada. Trzeba liście zgrabić i spalić. Akcja już została zaplanowana.
Brzmi niewiarygodnie, ale to prawda. Prezydent Zielonej Góry Janusz Kubicki uznał, że miasto jest zbyt zabetonowane - będzie stawiał ogrody i da żyć drzewom na placu przed filharmonią. Co zmieni się w mieście?
Zielonogórzanin przysłał zdjęcie konarów, które spadły z drzew pod jednym z przedszkoli. - A żadnej wichury nie było. A tak, w naszym parku też są te słynne tabliczki ostrzegawcze, choć aż prosi się, żeby wyciąć suche gałęzie - opowiada.
Władze Zielonej Góry ogłosiły przetarg na wykonanie prac w dzikim obecnie parku przy ul. Mrągowskiej. Wykonawca ma wybudować ścieżki, tor przeszkód, przygotować polanę pod rekreację czy zainstalować drążki i poręcze gimnastyczne.
Wandal wybiera dziuple albo ubytki w pniach drzew i wznieca w nich ogień. Drzewa podpala cyklicznie. - Trzeba złapać go w fotopułapkę - tłumaczą przyrodnicy.
Uschnięte szpalery młodych drzew można zobaczyć w okolicy hipermarketu Auchan i na strefie w Nowym Kisielinie. - Ogrodnicy mówią, że nie sadzą już dębów, nie mają szans przyjąć się w Zielonej Górze - mówi Joanna Liddane.
W poniedziałek w Przyborowie pod blisko 200-letnimi dębami, które mają zostać wycięte, bo tak wójt gminy rozumie rozwój, debatowano, jak ochronić drzewa w Polsce. - Zanim przygotujemy projekty ustaw, trzeba wstrzymać wycinki drzew w miastach i wsiach. Inaczej nie będzie już czego chronić - tłumaczą przyrodnicy.
Tradycyjnie przyznajemy plusy i minusy za pozytywne i negatywne wydarzenia ostatniego tygodnia. Co tym razem zasługuje na pochwałę, a co na krytykę?
W lubuskim Przyborowie wójt wycięła poniemieckie lipy i dęby, bo buduje drogę i plac apelowy. Mieszkańcy stanęli w obronie 200-letnich dębów, nie dopuścili pilarzy. Przyrodnicy też mówią dość. - Niech Przyborów stanie się symbolem początku radykalnej zmiany podejścia do drzew w Polsce - mówią i zapraszają polityków na wielką debatę, która ma zmienić oblicze wszystkich inwestycji.
Copyright © Agora SA