Pracownicy aresztu śledczego w Zielonej Górze zebrali koce, ręczniki, karmę i środki czystości dla zwierząt przebywających w miejskim schronisku. - Będziemy nadal o nich pamiętać - obiecuje kpt. Monika Zdrowiak, rzeczniczka aresztu.
Uwaga, zdjęcia są drastyczne. Pies ma oderwaną skórę i wyszarpany kawałek ciała tuż przy głowie. Na szczęście, Miniu trafił już pod opiekę weterynarzy.
- W klinikach weterynaryjnych i hotelikach mamy ponad 10 tys. zł długu. Po trzech latach działalności grozi nam likwidacja - napisali inspektorzy Zielonogórskiego OTOZ Animals. Im udało się już uzbierać wymaganą kwotę, ale o przetrwanie nadal walczy Biuro Ochrony Zwierząt. Oba stowarzyszenia zbierają datki
- Stary, schorowany, zapchlony, z rakiem, skrajnie wyczerpany piesek został porzucony - pisze na Facebooku Joanna Zubowicz z OTOZ Animals Zielona Góra. Niestety, psiak nie przeżył. Zubowicz apeluje do ludzi: - Nie można pozostawać obojętnym na krzywdę.
Pies Ares był przykuty łańcuchem do szopy. Był wychudzony, chory i odwodniony. Piesek miał nowotwór, przeszedł operację. - Mimo że nie udało się do końca usunąć całego guza, psiak może znowu cieszyć się życiem - mówią wolontariusze z OTOZ Animals Zielona Góra. Ares szuka nowego domu
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.