Przygnębiający obraz po serii pożarów na wyspie Międzyodrza, czyli Parku Krajobrazowego Doliny Dolnej Odry. Jakie są straty przyrodnicze? I czym są te intrygujące kręgi, które widać na zdjęciu z drona?
Po roku od wybuchu pożaru ekstremalnie niebezpiecznych chemikaliów w zielonogórskim Przylepie śledczy podają jego przyczynę. - To było celowe podpalenie - tłumaczą i sprawdzają, dlaczego miasto zdjęło kilka miesięcy wcześniej kamery.
Dziesięć zastępów straży pożarnej walczy z ogniem na poligonie wojskowym w Żaganiu. Do walki z żywiołem wysłano cztery samoloty gaśnicze Dromader. Pożar objął najpierw pięć hektarów terenu, a potem się rozprzestrzenił na siedem.
Odbudowa spalonego budynku Akademii im. Jakuba z Paradyża może kosztować nawet 150 mln zł. Czy zawinili robotnicy wykonujący prace dekarskie? Prokuratorom pomaga ustalić to uczelnia, która powołała specjalną komisję śledczą.
Dogaszanie pogorzeliska Akademii może potrwać do późnych godziny wieczornych - mówi mł. asp. Karol Brzozowski, z Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Gorzowie Wlkp.
Pożar kamienicy w Żaganiu wybuchł późną nocą. Ewakuowano prawie 20 osób. W ogniu zginął 70-letni mężczyzna, drugiego w ostatniej chwili wynieśli policjanci i strażacy.
We wtorek wieczorem ogniem zajęło się jedno z pomieszczeń domu jednorodzinnego w zielonogórskiej Suchej. Strażacy znaleźli w środku zwęglone ciało mężczyzny.
Po północy strażacy otrzymali zgłoszenie o płonącym samochodzie na obrzeżach osiedla Pomorskiego. Gdy ugasili pożar, dokonali przerażającego odkrycia.
Wigilia nie była szczęśliwa dla mieszkańców domu przy ul. 55 Poznańskiego Pułku Piechoty we Wschowie. Budynek został strawiony przez pożar.
Pożar wybuchł w środę, 29 listopada, nad ranem w budynku przy ul. Tylnej. Na czas akcji gaśniczej policjanci zamknęli ruch na alei Konstytucji 3 Maja, bo kamienica stoi u zbiegu ulic. Co było powodem pożaru? Biegli to ustalają.
Najpierw spłonął pustostan w Torzymiu, później w Ośnie Lubuskim. W tym pierwszym piątkowym pożarze zginęła jedna osoba, w drugim - dwie.
- Deszcz, który spadł w nocy, mógł sprawić, że zanieczyszczenia, które znajdowały się na pogorzelisku, spłynęły do Odry - uważa prof. Bogdan Wziątek, ekspert Parlamentarnego Zespołu ds. Renaturalizacji Odry. Politycy żądają wyjaśnień, jak doszło do pożaru i dlaczego przez kilka lat nie udało się usunąć składowiska z niebezpiecznymi odpadami.
To nie były ćwiczenia. W niedzielę w nocy naprawdę wybuchł pożar w żagańskim szpitalu. Ogień pojawił się w salach z pacjentami na drugim piętrze. Policjanci i strażacy ewakuowali ponad 50 osób, sześć z nich ma poparzenia.
- Mieszkańcy są nieufni wobec oficjalnych wyników badań, bo wychodzi na to, że w trakcie pożaru powietrze było czystsze niż wcześniej, gdy nie było dymu - mówi radny Lewicy Tomasz Nesterowicz. I składa prezydentowi Januszowi Kubickiemu listę 80 pytań dotyczących hali i pożaru.
Chodzi o osoby, które były bezpośrednio narażone na dym, pyły czy gazy z palącej się hali, a także skarżą się na kaszel, duszności czy osłabienie. Badania finansuje zarząd województwa lubuskiego.
Marszałek Elżbieta Polak po pożarze hali z niebezpiecznymi, toksycznymi i rakotwórczymi odpadami w Przylepie podkreślała, że nie wierzy w zapewnienia polityków PiS-u i prezydenta Zielonej Góry, że nie ma zagrożenia dla życia i zdrowia mieszkańców. Na jej zlecenie badania wody i gleby wykonuje specjalistyczne laboratorium z Poznania.
"Gdzie opadły trujące pyły, co skaziły? "- dopytują mieszkańcy. Tego rząd nie wyjaśnił. Choć eksperci bez problemu mogą wykonać symulację. - Obnażany jest system naszego bezpieczeństwa - podkreślają.
Lubuska państwowa wojewódzka inspektor sanitarna w Gorzowie informuje, że z zasady ostrożności nie zaleca spożywania produktów z ogrodów, w tym warzyw czy owoców, do czasu wyjaśnienia sytuacji po pożarze w Przylepie i otrzymania wyników badań zleconych przez władze Zielonej Góry. To samo dotyczy wody z niepublicznych ujęć, czyli studni.
Ponad osiem godzin trwała nadzwyczajna sesja rady miasta poświęcona pożarowi w Przylepie. Mieszkańcy mogli zabrać głos dopiero przed godz. 21. Wielu z nich nie wytrzymało zmęczenia i wcześniej opuściło ratusz.
- Mogę potwierdzić, że w hali nie było monitoringu miejskiego. Zabezpieczono monitoringi, które były zlokalizowane w pobliskich halach przez prywatnych przedsiębiorców - mówi prokurator Ewa Antonowicz, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze.
750 tys. zł trafi na zakup sprzętu i badania strażaków ochotników, a 150 tys. zł - na zlecenie badań gleby i wody, które zostaną przeprowadzone przez niezależne laboratorium.
Pożar w Przylepie. - W obszarach hali, w której magazynowano niebezpieczne odpady, nie powinni przebywać ludzie. Podobnie w miejscu skażenia wodami pożarowymi. Powinna być wyłączona strefa zero - mówi Krzysztof Tyrała, chemik, ekspert Polskiej Izby Ekologii, biegły z listy Ministra Ochrony Środowiska.
"Jak lans i zdjęcia na miejskich inwestycjach, to jesteście, ale jak przychodzi trudny czas, to Was nie ma? Dlaczego milczycie?! Jak można tak ignorować czy wręcz olewać swoich wyborców?" - pisze Janusz Rewers, zielonogórski radny PO.
Pożar w Przylepie. "Wnioskuję o pilne powołanie zespołu, który powinien być koordynowany przez konsultanta krajowego ds. toksykologii dr. Marka Wiśniewskiego, w skład którego wejdą chemicy, toksykolodzy środowiska, toksykolodzy kliniczni" - pisze Elżbieta Polak, marszałek województwa lubuskiego.
O zwołanie nadzwyczajnej sesji rady miasta wnioskowali zielonogórscy radni PO, pod wnioskiem podpisali się też Tomasz Nesterowicz z Lewicy i Paweł Zalewski (niezrzeszony). Radni rozpoczną obrady w piątek o godz. 15, mieszkańcy będą mogli zabrać głos pod koniec drugiej z sesji.
- Pracują w zwykłych butach, ubraniach. Boimy się. Smród jest przerażający, chce się wymiotować - mówią rodziny bliskich, którzy zostali oddelegowani przez miasto do czyszczenia pogorzeliska po pożarze zakładów w Przylepie. ZGK odmówiło posłance Anicie Kucharskiej-Dziedzic kontroli poselskiej.
"Za samorząd jestem gotów przelewać krew, ale w tym wypadku samorząd, na czele którego stoi Janusz Kubicki, zawalił sprawę nie wykonując wyroku sądu, narażając mieszkańców na niebezpieczeństwo" - pisze senator Wadim Tyszkiewicz, były prezydent Nowej Soli. - "Dla mnie głównymi winowajcami są instytucje państwa" - dodaje.
Wczoraj Janusz Kubicki, prezydent Zielonej Góry, opublikował wyniki badań miejskich ścieków i wody z kałuży zebranej przy spalonej hali z toksycznymi odpadami. Nadają się, by wpuścić je do oczyszczalni, wodą można podlewać rośliny. Hydrobiolodzy ostrzegają, że nie badano ani toksyczności, ani zawartości metali ciężkich.
"Centralne Laboratorium Badawcze GIOŚ pobiera i wykonuje analizy wód powierzchniowych i podziemnych. Na podstawie uzyskanych wyników nie można stwierdzić, czy wody spełniają normy dla wód przeznaczonych do spożycia przez ludzi i zwierzęta" - informuje w komunikacie Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Zielonej Górze.
Prokuratura Okręgowa w Zielonej Górze wszczęła śledztwo w sprawie pożaru i katastrofy ekologicznej w Przylepie. Tymczasem WIOŚ przyznaje, że woda z gaszenia chemikaliów przedostała się do pól i lasów. Lubuska marszałek zleca niezależne badania. - Nie wierzę rządowi, nie chcę, by powtórzył się scenariusz katastrofy na Odrze. Zbieramy dowody - zapowiada Elżbieta Polak.
Ekolodzy po katastrofie w Zielonej Górze alarmują, że tysiące kubików wody z gaszenia pożaru toksycznego składowiska trafiło do lasów, pól i rzek. - Mamy już śnięte ryby w stawach, brunatne, cuchnące strumienie, skażone leśne rozlewiska - mówi ekolożka Joanna Liddane.
O wyniki próbek powietrza dopytywała lubuska marszałek i dziennikarze. Wszyscy usłyszeliśmy, że to nie czas na zadawanie takich pytań. Podobnie nie można pytać, jak miasto poradzi sobie teraz z toksyczną hałdą po ugaszeniu pożaru i dlaczego bagatelizowano wyniki ekspertyzy zleconej przez prokuratorów. Minister Moskwa trzasnęła mi drzwiami przed nosem.
Pożar składowiska w Zielonej Górze. - Dziwnie wygląda strażak, który uspokaja ludzi, a za jego plecami żywym ogniem płoną i wybuchają beczki z trucizną - opowiada mieszkaniec zielonogórskiego Przylepu.
- Nie było przez chwilę zagrożenia zdrowia i życia mieszkańców - twierdzi wojewoda lubuski. Szef polskich strażaków zapowiada, że pożar w Przylepie da się ugasić w kilka godzin i jeszcze dziś pociągi wyjadą na tory
Pociągi przez Zieloną Górę są odwoływane, kolejarze ratują się autobusami zastępczymi. Jeżdżą tylko do Wrocławia. Dworzec PKP wygląda jak wymarły.
W powietrzu krążą ropopochodne węglowodory. - Ale w ilościach niezagrażających zdrowiu. Jest bezpiecznie, nie ogłaszamy ewakuacji mieszkańców - ogłosił wojewoda Władysław Dajczak. Polityka PiS skontrował były szef Państwowej Straży Pożarnej. - Gratuluję dobrego humoru.
"Płonie hala z toksycznymi odpadami w sołectwie Przylep. Mieszkańców prosimy o pozostanie w domach i nie otwieranie okien. Na miejscu działania straż pożarna. Będziemy Państwa informować na bieżąco" - poinformował urząd miasta. W akcji uczestniczy 35 zespołów strażaków. W mieście unosi się chemiczny zapach. Według strażaków gaszenie pożaru potrwa co najmniej kilka godzin.
W zielonogórskim Przylep płonie składowisko toksycznych odpadów. Decyzję o ewakuacji 2,5 tysiąca osób podjął sztab kryzysowy prezydenta Zielonej Góry. Ludzie wojewody decyzję o ewakuacji odwołali. - Panuje chaos informacyjny - mówi lubuska marszałek Elżbieta Polak.
W zielonogórskim Przylepie płonie hala z toksycznymi i rakotwórczymi odpadami. Prezydent miasta Janusz Kubicki od wielu lat odmawiał wydania publicznych pieniędzy na ich utylizację.
Przed godz. 14 paliło się kilkadziesiąt hektarów zboża na granicy województw lubuskiego i wielkopolskiego. W akcji brał udział samolot gaśniczy i strażacy z dwóch województw. Słup dymu był widoczny z Zielonej Góry.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.