Jerzy Biczyk nie będzie już prezesem Spółdzielni Mieszkaniowej "Kisielin". Wkrótce ustąpić ma też cała rada nadzorcza.
W piątek mieszkańcy os. Pomorskiego organizują duże zebranie. Chcą obalić władzę w spółdzielni i powiadomić prokuraturę. Twierdzą, że mają dowody na niegospodarność i łamanie prawa. O pomoc proszą wojewodę.
Co niedzielę przyznajemy plusy i minusy tradycyjnie oceniając wydarzenia z minionego tygodnia. Które wydarzenia zasłużyły na pochwałę, a które na krytykę? Kto dostaje plusa, a kto ujemną ocenę?
Spółdzielnia mieszkaniowa Kisielin wystawiła mieszkańcom słone rachunki za korzystanie z chodników. Gdy ich nie zapłacili, zdarła płyty i zatarasowała przejście murem. Gdy mieszkańcy go zburzyli, postawiono zasieki, potem głazy polne. Teraz spółdzielnia sadzi zarośla.
Spółdzielnia mieszkaniowa Kisielin chce by mieszkańcy innych wspólnot płacili ok. tysiąca złotych rocznie za korzystanie z osiedlowych chodników. Gdy się postawili, zdarto im chodniki wiodące do bloków. W ich miejscu pojawił się najpierw mur, potem zasieki, a gdy i te zniszczono, spółdzielnia zwiozła ogromne głazy.
- Tę sprawę powinna zbadać straż, policja. Nie może być tak, że ktoś naraża ludzkie życie, bo są dla niego ważniejsze opłaty i haracze - złoszczą się mieszkańcy, którym spółdzielnia zafundowała najpierw mur, a potem zasieki. Bo nie chcieli płacić dużych opłat za... korzystanie z chodnika.
Władze spółdzielni mieszkaniowej Kisielin w Zielonej Górze najpierw zdarły mieszkańcom chodniki wiodące do ich bloku, a w piątek budowlańcy zamknęli im drogę, stawiając betonowy mur. - To kara, bo nie chcieliśmy płacić wysokich opłat za "używanie" chodników - mówią mieszkańcy.
Pozew na blisko milion złotych złożył zarząd zielonogórskiej spółdzielni mieszkaniowej Kisielin. Miasto miało zapłacić za korzystanie z osiedlowych dróg i chodników wiodących do przedszkola i szkoły. Sąd odrzucił roszczenia spółdzielni.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.