Zbigniew Majewski zmarł 17 września. W nocy, we śnie. Znamienne, bo za dnia nie miałby na to czasu...
Chociaż od wielu lat wiódł żywot emeryta, stale był zaganiany. Pasja tworzenia wielkich projektów gnała go do działania. W życiu "Szeryfa" dominowały: sport i konie. Zakochiwał się w jakiejś dyscyplinie, organizował dla niej bazę, struktury, szkolił. Po czym rzucał dla innej.
Stworzył w Zielonej Górze krąg lekkoatletyczny, z którego wyłonili się olimpijczycy, gwiazdy - ze skoczkiem wzwyż Edwardem Czernikiem na czele.
Majewski też wykonał skok, który uczynił z niego gwiazdę. Z lekkoatlety przeskoczył na pięciobój nowoczesny i stworzył dzieło swojego życia: ośrodek pięciobojowy w Drzonkowie, który do dziś przyciąga sportowców z całego świata. I tam Majewski stał się szeryfem.
Gdy miał dość codzienności, zaprzęgał dyliżans, chwytał za lejce i podróżował po Europie. Kilka lat temu porzucił ukochany Drzonków. Zamieszkał w Zielonej Górze. Ale dalej snuł wielkie wizje. Kreślił programy ogólnopolskich rozgrywek, które przyciągną młodych ludzi do sportu. Planował przebudowy obiektów sportowych. Dobijał się z tym do ludzi władnych. Po co to robił? - Mój problem polega na tym, że wciąż wpadam na niesamowite pomysły i nie umiem się od nich odczepić - mówił. - Mam wizję. A bez wizji nie dzieje się nic.
Żołnierz, opozycjonista, działacz polityczny i społeczny oraz wykładowca. Jerzy Hrybacz zmarł 11 września 2013 r. w Gorzowie. Miał 86 lat.
Urodził się w 1927 r. w Wilnie. Przed wybuchem II wojny światowej zdążył skończyć szkołę podstawową i pierwszy rok gimnazjum, potem rok spędził na tajnych kompletach. Stamtąd trafił do Armii Krajowej. Po wojnie zamieszkał w Gorzowie. Tu skończył obecny Zespół Szkół Ekonomicznych, po maturze były studia na obecnej Akademii Ekonomicznej w Szczecinie. Obronił pracę doktorską o węzłowych problemach dydaktyki rachunkowości.
Głęboko zaangażowany w działalność samorządową i polityczną był posłem pierwszej kadencji w latach 1991-93, wybranym z listy Wyborczej Akcji Katolickiej. W latach 50. organizował drużyny harcerskie, a w latach 80. był działaczem Solidarności. Za działalność opozycyjną został skazany na rok pozbawienia wolności. W latach 90. zakładał regionalny Światowy Związek Żołnierzy Armii Krajowej w województwie gorzowskim. Należał do Zjednoczenia Chrześcijańsko-Narodowego. Był również gorzowskim radnym przez kilka kadencji, m.in. z ramienia AWS, a w 2006 r. PiS.
Jerzy Hrybacz był współtwórcą gorzowskiej PWSZ i w 2003 r. został prorektorem tej uczelni. Był też założycielem i pierwszym prezesem gorzowskiego Towarzystwa Miłośników Wilna i Ziemi Wileńskiej.
Pianista słynnego kabaretu Potem zmarł 15 czerwca 2013 r. Miał 49 lat.
O tym, że Smutny choruje na nowotwór, Polska dowiedziała się wiosną. Kilka tygodni później kabareciarze ze wszystkich ośrodków w kraju postanowili wesprzeć kolegę po fachu. Organizowali cykl koncertów.
- Jest najwspanialszym kosmitą, jakiego kiedykolwiek spotkaliśmy. Jego nieziemskie poczucie humoru powalało nas niejednokrotnie. Teraz on sam musi zmagać się z podstępnym, okrutnym i całkowicie nieśmiesznym Obcym. I chodzi o to właśnie, by nie zmagał się sam. W tej nierównej walce stańmy po jego stronie. Po jasnej stronie - pisali w zapowiedzi koncertów dla Adama
Adam Pernal był wieloletnim pianistą i kompozytorem legendarnego zielonogórskiego kabaretu Potem. Jego piosenki śpiewali Dariusz Kamys, Joanna Kołaczkowska, Leszek Jenek, Władysław Sikora i Mirosław Gancarz. Niekiedy udzielał się aktorsko. Do historii przeszedł już niezapomniany skecz "Nudzę się", w którym Smutny buja się na krześle, a w finale łamie je i wywraca pianino. Upadek z krzesła był firmowym numerem na koniec spektakli. Grał do końca istnienia Potemu. Później był m.in. dyrektorem Pałacu w Żaganiu.
Piotr Franków, prezes Towarzystwa Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich w Gorzowie zmarł 3 kwietnia 2013 r.
Pochodził z Ziemi Drohobyckiej. Z Gorzowem związał się w 1956 r. Studiował historię na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu. Zrobił też doktorat z historii. Pracował m.in. jako nauczyciel. Był założycielem Oddziału Doskonalenia Nauczycieli, utworzył w Gorzowie Wojewódzki Ośrodek Metodyczny, przez dwa lata był jego dyrektorem. Ponad 20 lat temu przystąpił do utworzonego w Gorzowie Towarzystwa Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich. Potem, jako prezes popularyzował historię Kresów Wschodnich i organizował m.in. Regionalne Spotkania Wykonawców Piosenki Kresowej Kresoviana, odbywające się każdego roku w majowy weekend w Miejskim Centrum Kultury.
Zawsze wyłamywał się konwencjom, wprowadzał masę fermentu. Wygrzebywał na śmietnikach rupiecie i robił z nich sztukę. Zapisał się dużymi literami w historii sztuki współczesnej.
Ludzie cały czas przekraczają granice - terytorialne, mentalne, osobowościowe. Tą ciągłą podróż symbolizują rowery, czyli wehikuły ruchu. Wszystkie doświadczenia zbierane po drodze ciągną się za nami przez całe życie. Układamy je, segregujemy, opisujemy - tłumaczył Zenon Polus po jednej z wystaw w Zielonej Górze.
A tych miał bardzo dużo: w BWA, zielonogórskim muzeum, galerii studenckiej Stara Winiarnia przy ul. Moniuszki i w Niemczech.
Zmarł w wieku 60 lat. Miał pracownię na zielonogórskiej starówce. Dyplom obronił na PWSSP w Poznaniu w 1992 r. Współtworzył zielonogórski Instytut Sztuki i Kultury Plastycznej Wyższej Szkoły Pedagogicznej, poprzednika dzisiejszego Wydziału Artystycznego Uniwersytetu Zielonogórskiego. Na uniwersytecie był adiunktem.
W latach 80. reaktywował w Zielonej Górze Biennale Sztuki Nowej, które stało się jednym z ważniejszych wydarzeń artystycznych dekady stanu wojennego. Biennale pokazało jednak sztukę niepokorną. Przewinęli się przez nie artyści takiej miary, jak Mirosław Bałka czy Zbigniew Libera.
- Jako artysta był niepokorny, niekonwencjonalny. Lubił prowokować. Raz na jeden z Salonów Jesiennych przyniósł wygrzebane ze śmietnika stare drzwi. Takie z napisem "Zielona Góra". Bo takie drzwi w nobliwej galerii tworzą nowy kontekst sztuki. Artyści byli zbulwersowani - wspomina Leszek Kania, wicedyrektor Muzeum Ziemi Lubuskiej w Zielonej Górze.
Zenon Polus mawiał, że celem każdej podróży artystycznej jest raj upragniony i utracony. Może ten raj w galerii symbolizować kawał betonu, flaga amerykańska albo porzucone żelastwo. - Naprawdę - mówił.
Prof. dr hab. Bernard Woltmann zmarł 2 października 2013 r. w Poznaniu. Wybitny historyk kultury fizycznej, współtwórca gorzowskiego ośrodka AWF Poznań, prorektor, dziekan, prodziekan Zamiejscowego Wydziału Kultury Fizycznej w Gorzowie miał 81 lat.
Był absolwentem Wyższej Szkoły Wychowania Fizycznego w Poznaniu i zaczynał swoją karierę jako nauczyciel Liceum Pedagogicznego w Szczecinku. Był tam założycielem klubu sportowego MKS Orlę Szczecinek. Od 1971 r., związany był z Zamiejscowym Wydziałem Kultury Fizycznej w Gorzowie Wielkopolskim, filią poznańskiej AWF. Był też współtwórcą tej gorzowskiej uczelni, a w latach 1971-1984 był jego prodziekanem ZWKF, później przez trzy lata dziekanem, a następnie prorektorem poznańskiego AWF do spraw filii. Prof. Woltmann był honorowym członkiem Europejskiego Komitetu Historii Sportu oraz członkiem prezydium Międzynarodowego Stowarzyszenia Historii Wychowania Fizycznego.
Publikacje autorstwa prof. Woltmanna ukazały się w 15 krajach świata, m.in. Francji, Grecji, Hiszpanii czy Japonii.
Gdyby nie ona, pejzaż kulturalny Zielonej Góry byłby niepełny. Artystka tworzyła go i wzbogacała przez wiele lat. Miała głowę pełną pomysłów, rozpierała ja energia, nie opuszczała chęć do działania.
Zajmowała się malarstwem, grafiką warsztatową i użytkową, tkaniną unikatową oraz papierem ręcznie czerpanym. Najbardziej znana była jednak jako tkaczka, artystka włókna. Jej prace zachwycały na wielu wystawach i plenerach tkackich (miała blisko 50 wystaw indywidualnych i ponad 130 zbiorowych). - W dzisiejszym zapędzonym i zwariowanym świecie ludzi twórczość Agaty Buchalik-Drzyzgi przynosi nam w darze chwile wytchnienia, wypełnia nas ufnością i optymizmem, daje poczucie bezpiecznego azylu. I tylko żal, że musi w końcu nadejść moment powrotu do spraw codziennych i przyziemnych - tak recenzowała jej twórczość Aleksandra Mańczak, łódzka artystka i krytyczka sztuki.
Buchalik-Drzyzga była związana z zielonogórskim Liceum Plastycznym. W latach 90. kierowała Biurem Wystaw Artystycznych. Jesienią ub. roku obchodziła 45-lecie swojej pracy. Urodziła się w 1940 r. w Siemianowicach Śląskich. Zmarła 14 września 2013 r.
To był dobry urzędnik przedwojennej daty. Mimo trudnych dla samorządności, peerelowskich realiów, jak nikt inny potrafił pozytywnie zapisać się w historii powojennego Gorzowa. Zmarł 23 grudnia w wieku 99 lat.
Zenon Bauer był jednym z najdłużej urzędujących szefów gorzowskiego magistratu. Przewodniczącym Prezydium Miejskiej Rady Narodowej, czyli odpowiednikiem dzisiejszego prezydenta miasta, był aż 11 lat. Ten rekord pobił dopiero prezydent Tadeusz Jędrzejczak.
Urodził się w 1913 r. w osadzie fabrycznej Niemen koło Lidy. W Lidzie ukończył gimnazjum państwowe. Od 1936 r. pracował w administracji. Po wojnie ukończył Wydział Prawa i Administracji Uniwersytetu Wrocławskiego. Do Gorzowa trafił w 1947 r. i został inspektorem samorządowym kontrolującym wszystkie instytucje podległe miastu. Od podstaw tworzył nową organizację wydziałów. W latach 1950-1953, kiedy rząd likwidował samorządy, kierował Miejską Komisją Planowania Gospodarczego i zasiadał w prezydium MRN. W 1953 r. wskutek zatargu ze Zbigniewem Haśką - ówczesnym przewodniczącym Powiatowej i Miejskiej Rady Narodowej - musiał odejść z pracy w administracji. Zrehabilitowano go w 1957 r. A w następnym roku sam został przewodniczącym PMRN. Od tego momentu Gorzów rozwijał się szybciej, odgruzowano śródmieście, zmodernizowano wodociągi, ruszyło budownictwo mieszkaniowe.
Za kadencji Bauera otwarto Teatr im. Osterwy. Zabudowano blokami centrum miasta oraz przebudowano most na Warcie. Z funkcji przewodniczącego zrezygnował 8 marca 1969 r. Powodem były zatargi z zielonogórskim Urzędem Wojewódzkim o gorzowskie inwestycje. W 1998 r. nadano mu tytuł Honorowego Obywatela Gorzowa.
Nie ma jej wśród nas od niespełna kilku dni. Pozostawiła po sobie wspaniałe wiersze, ujęte w kilu tomikach, m.in. m.in. "Portret z ptakiem", "Monologi niepamięci", "Zapis wędrowny" czy "Ból pozornie za duży". Jej wiersze drukowało "Nadodrze". Za zbiór "W białym mieszkaniu" odebrała nagrodę Lubuskiego Wawrzyna Literackiego w 2002 r.
W pamięci zielonogórzan zapisze się jako nieoceniona animatorka życia kulturalnego, skarbnica wiedzy o literaturze i świecie, gotowa zawsze opowiedzieć jakąś ciekawą historię. Koledzy z Teatru Lubuskiego, gdzie do emerytury pracowała jako sekretarz literacki, wspominają ją jako osobę miłą, sympatyczną i skromną
W przeszłości Anna Tokarska była też sekretarzem rektora zielonogórskiej Wyższej Szkoły Pedagogicznej, na której też kończyła polonistykę. Należała do Związku Literatów Polskich.
Andrzej Buck, dyrektor Biblioteki Norwida (wcześniej kierował Teatrem Lubuskim), wspomina Annę Tokarską na antenie Radia Zielona Góra tak: - Po prostu piękny człowiek. Wrażliwy, mądry, skromny. Tworzyła tu, ale zawsze chciano ją czytać.
Anna Tokarska urodziła się w 1936 r. w Łodzi. Zmarła 27 października 2013 r. Miała 77 lat.
Wieloletni proboszcz parafii Narodzenia Przenajświętszej Bogurodzicy w Gorzowie. Ks. mitrat Bazyli Michalczuk zmarł w nocy z 26 na 27 października 2013 r. Uroczystości pogrzebowe rozpoczęły się w gorzowskiej cerkwi. Później liturgia sprawowana była we wrocławskiej katedrze przez ordynariusza diecezji wrocławsko-szczecińskiej, abp Jeremiasza. Ks. Michalczuk spoczął na cmentarzu w Radziądzu.
Ks. Bazyli Michalczuk pochodził z Rajska na Podlasiu. Był absolwentem seminarium duchownego z rocznika 1975/76. Kierował parafiami, m.in. w Lipinach i Kożuchowie, a od roku 1984 był proboszczem gorzowskiej wspólnoty prawosławnej. W latach 1994-1995 pod jego kierownictwem powstała właśnie w Gorzowie pierwsza murowana cerkiew na Ziemiach Zachodnich. Pełnił też funkcję proboszcza parafii pw. Zaśnięcia Przenajświętszej Bogurodzicy w Barlinku i był dziekanem dekanatu szczecińskiego.
Ojciec Medard był ostatnim kapelanem powstania warszawskiego. Od ponad ćwierć wieku posługiwał w parafii św. Antoniego w Nowej Soli. Zmarł w czerwcu 2013 r. Miał 100 lat.
Był honorowym obywatelem Nowej Soli. Jako jedyny mieszkaniec miasta doczekał się za życia ronda nazwanego swoim imieniem.
Naprawdę nazywał się Stanisław Parysz, pochodził spod Stalowej Woli. Imię Medard przyjął we franciszkańskim zakonie kapucynów. Śluby złożył w 1930 r. Święcenia kapłańskie otrzymał 1 maja 1939 r. z rąk biskupa Stanisława Rosponda.
W powstaniu warszawskim był kapelanem Armii Krajowej. Z powstańcami był w szpitalach, schronach, na barykadach, kościołach. W szpitalu powstańczym przy ul. Długiej ugodził go odłamek bomby. - Stało się to, gdy trzymał na klęczkach rannego, młodego powstańca - wspominał o. Anzelm Jawnoszan, naoczny świadek walk w Warszawie. Ojciec Medard był odznaczony Krzyżem Walecznych, a po wojnie Krzyżem Armii Krajowej. W 2008 r. dostał Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski.
W latach 1959-1963 był rektorem kościoła w Tenczynie i tu doprowadził budowę kościoła do stropu. Potem komuniści wstrzymali budowę. Był duszpasterzem we Wrocławiu, Dobiegniewie, Wałczu, a od 1979 r. w parafii pw. św. Antoniego w Nowej Soli.
Senator RP trzech kadencji, polityk lewicy, lekarz z Międzyrzecza. Zdzisław Jarmużek zmarł w wieku 78 lat.
Jarmużek należał do Socjaldemokracji RP, a następnie do SLD. Zasiadał we władzach krajowych i regionalnych tych partii. Właśnie z listy SLD był senatorem III, IV i V kadencji. Był również radnym gminy Międzyrzecz.
Urodził się w 1934 r. we wsi Kalwy w rodzinie chłopskiej. W 1953 ukończył gimnazjum i liceum w Nowym Tomyślu, a w 1961 r. studia na Wydziale Lekarskim Akademii Medycznej w Łodzi. W 1972 r. uzyskał stopień doktora nauk medycznych w Akademii Medycznej w Poznaniu. Pracę lekarza rozpoczął w szpitalu psychiatrycznym w Ciborzu, a od 1993 r. kontynuował ją w szpitalu psychiatrycznym w Międzyrzeczu Wielkopolskim. Tu zdobył I i II stopień specjalizacji z psychiatrii oraz z medycyny społecznej i organizacji ochrony zdrowia. W latach 1974-1990 był dyrektorem szpitali psychiatrycznych w Ciborzu i Międzyrzeczu oraz wojewódzkim specjalistą w dziedzinie psychiatrii.
Adam Barnowski odszedł 5 czerwca br. Był znanym zielonogórskim biznesmenem, twórcą sieci stacji paliwowych w zachodniej Polsce, Apexim AB. Firmę stworzył na początku lat 90. Sukces oparł na lokowaniu swoich punktów blisko granicy. A że szybko jego stacje zyskały zaufanie Niemców, firma Baranowskiego rozwijała się.
W ciągu kilkunastu lat swojej działalności zbudował sieć 15 stacji paliw własną bazę paliw z bocznicą kolejową w Mirostowicach Dolnych k. Żar. Stworzył markę rozpoznawalną w Lubuskiem, na Dolnym Śląsku i Zachodniopomorskiem.
Od roku 2001 Apexim, pod ręką Baranowskiego, rokrocznie znajdował się się w gronie laureatów nagrody "Gazele Biznesu" przyznawanej przez redakcję "Pulsu Biznesu" dla najbardziej dynamicznie rozwijających się przedsiębiorstw. Z każdym rokiem co najmniej o kilkadziesiąt miejsc poprawia swoją pozycję na liście 500 największych przedsiębiorstw w Polsce, publikowanej przez "Rzeczpospolitą" i "Politykę".
Baranowski ostatnio chorował. Był osłabiony. - Był dobrym człowiekiem. Pomagał swoim przyjaciołom, nie szczędził pieniędzy, by spierać fundacje czy dzieciaki chore na raka. Chwytał za telefon, prosił o konto i i pomagał - wspominają jego przyjaciele
I właśnie dlatego córka Baranowskiego, Karolina, postanowiła powołać grupę organizacji pożytku publicznego "Pomoc potrzebującym im. Adama Baranowskiego", podlegającą bezpośrednio Fundacji Sedeka. Aby uczcić pamięć ojca, kontynuować rozpoczęte przez niego działania wspierające społeczność lokalną. Grupa będzie pomagać przede wszystkim dzieciom, młodzieży, ale także dorosłym znajdującym się w trudnej sytuacji życiowej, chorym oraz niepełnosprawnym. Pomoc będą mogły otrzymać także gminy, instytucje publiczne oraz inicjatywy społeczności lokalnej z terenów, na których działalność prowadzi fundator Grupy, firma Apexim AB.
Baranowski został zamordowany w swoim domu. Głównym podejrzanym jest jego osobisty ochroniarz.
Na zdjęciu (w stroju mechanika) stoi obok Andrzeja Huszczy (nr 13). Zmarł w nocy z 10 na 11 lipca w swoim domu pod Opolem. Miał 63 lata.
Były żużlowiec i mechanik Falubazu Zielona Góra urodził się w 1950 r. Karierę żużlowca rozpoczął w wieku 19 lat w Kolejarzu Opole. Niedługo po tym razem z Romualdem Łosiem przeniósł się do Zielonej Góry. W 1971 r. niespodziewanie awansował do finału indywidualnych mistrzostw Polski. W rozgrywkach ligowych był silnym punktem drużyny. Uzyskał średnią biegopunktową: 1,96. Następny sezon nie był już tak udany. W kolejnych latach Jan Ratajczyk nie miał szczęścia do jazdy na żużlu. Ciężkie kontuzje sprawiły, że musiał sobie robić długie przerwy w startach. W 1975 r. z Falubazem awansował do ekstraklasy, ale w kolejnych sezonach znów mu się nie wiodło. Po raz ostatni startował w 1978 r., później został mechanikiem w zielonogórskim klubie. Był współautorem wielkich sukcesów żużlowców Falubazu w latach 80.
Irenę Marciniak - profesor Uniwersytetu Zielonogórskiego, chórmistrzynię, muzyka - pożegnaliśmy 5 kwietnia na Cmentarzu Komunalnym w Międzychodzie.
Prof. Marciniak w 1968 r. ukończyła studia w Państwowej Wyższej Szkole Muzycznej w Poznaniu w klasie prof. Stefana Stuligrosza. Była założycielką kierunku wychowanie muzyczne w zielonogórskiej WSP, a kiedy został powołany Zakład Wychowania Muzycznego, została jego pierwszym kierownikiem. Z Uniwersytetem Zielonogórskim związana była do 2008 r., kiedy odeszła na emeryturę.
W swojej pracy dydaktycznej i artystycznej prowadziła liczne chóry. Chór Akademicki WSP pod jej dyrekcją zdobył Główną Nagrodę Ogólnopolskiego Turnieju Chórów Legnica Cantat 13 oraz Nagrodę Główną Summa cum laude na Europejskim Muzycznym Festiwalu Młodzieży w Belgii.
Prof. Marciniak łączyła pracę artystyczną z naukową i dydaktyczną. Była autorką wielu artykułów dotyczących problemów dyrygowania i koncepcji wychowania estetycznego dzieci i młodzieży, redaktorką licznych prac zbiorowych. Została odznaczona Złotym Krzyżem Zasługi, Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, Medalem Komisji Edukacji Narodowej, otrzymała m.in. Lubuską Nagrodę Pedagogiczną, Lubuską Nagrodę Kulturalną.
Zmarł w grudniu 2012 r., tuż przed świętami, w wieku 60 lat. W Niemczech, gdzie od lat mieszkał.
Bolesław Proch urodził się w Świebodzinie, a pierwsze kroki na żużlowym torze stawiał na stadionie przy ul. Wrocławskiej w Zielonej Górze. Ale zespół Falubazu, z którym w 1973 r. sięgnął po brąz w ekstraklasie, reprezentował tylko przez cztery lata. W 1977 r. przeniósł się do Stali Gorzów. Tu też nie startował długo, tak, jak w Falubazie - cztery sezony. Z gorzowskim zespołem wywalczył m.in. dwa tytuły drużynowego mistrza Polski.
Ostatnim polskim klubem Procha była Polonia Bydgoszcz (1981-87). Po zakończeniu sportowej kariery wyjechał do Niemiec, gdzie pracował w szpitalu jako rehabilitant.
- Był to znakomity zawodnik, którego znałem od momentu gdy startował jeszcze w Zielonej Górze - mówił w rozmowie z PAP dyrektor sportowy Polonii Jerzy Kanclerz. - Mówiono o nim: profesor żużla. Pamiętam, jak do Bydgoszczy ściągnął go śp. Ryszard Nieścieruk. Skończył Akademię Wychowania Fizycznego, co w tamtych czasach było bardzo trudne. Ostatni raz spotkaliśmy się na obchodach 65-lecia naszej sekcji. Na górze nie będzie jednak sam, czekają tam na niego Zdzisław Rutecki i Marek Ziarnik, Polonia szykuje sobie tam drugą ekipę. Myślę, że Bolek wystartuje tradycyjnie w czerwonym kasku i będzie prowadzącym parę.
Dr hab. inż. Jerzy Mutwil, profesor Uniwersytetu Zielonogórskiego, zmarł nagle 12 lipca 2013 r. Był specjalistą z zakresu inżynierii materiałowej, zasłużonym nauczycielem akademickim, wychowawca licznej kadry inżynierów.
Urodził się 21 listopada 1954 r. w Złotym Stoku. Studiował w latach 1973-1978 w zielonogórskim WSI i na zawsze związał się z tą uczelnią.
Stopień naukowy doktora nauk technicznych uzyskał w lipcu 1983 r. na Politechnice Wrocławskiej. W 1983 r. został zatrudniony na stanowisku adiunkta w Instytucie Budowy Maszyn. Prowadził ćwiczenia i laboratoria z technologii odlewnictwa, badania naukowe obejmujące problemy wypełniania form i procesów krystalizacji stopów odlewniczych. Swoje analizy spisał w monografii habilitacyjnej ?Ocena zjawisk fizyko-chemicznych zachodzących podczas wypełniania metalem formy odlewniczej?. Tytuł naukowy profesora nadzwyczajnego uzyskał w 1995 roku.
W swojej dalszej działalności naukowej zajął się rozwojem nowoczesnej metodyki i aparatury pomiarowej oraz badaniami empirycznymi z wykorzystaniem opracowanych rozwiązań. Dzięki niemu udało się opracować i wdrożyć aparaturę, która umożliwiała ciągłą rejestrację przebiegu zapełnienia ciekłym metalem nieprzeźroczystych form odlewniczych. Rozwiązało to problem, który od lat próbowano bezskutecznie rozwiązać w krajowych i zagranicznych ośrodkach badawczych.
Dorobek naukowy prof. Mutwila opiewa na blisko 110 pozycji, w większości indywidualnych. Uzyskał pięć patentów.
Był członkiem Komisji Odlewnictwa PAN, Komisji Nauki o Materiałach PAN, członkiem Stowarzyszenia Naukowego Stypendystów Fundacji Alexandra von Humboldta Societas Humboldtiana Polonorum oraz członkiem Stowarzyszenia Naukowo-Technicznego AGIFA.
Wszystkie komentarze