26 kwietnia 1999 r. (LES)
Właściciele kamienic chcą zarabiać na ścianach kamienic. W efekcie administrator starówki tonie we wnioskach o pozyskanie reklamodawcy.
Od początku roku do AMB-u na placu Matejki zgłosiło się kilkadziesiąt współwłaścicieli kamienic z prośbą o znalezienie firmy chcącej zareklamować się na ścianie.
Ludzie pocztą pantoflową dowiadują się o korzyściach z tym związanych.
- Zapytałam znajomą, ile płaci za mieszkanie. Porównałam ze swoimi opłatami i złapałam się za głowę. Mamy taki sam metraż w podobnych kamienicach. Jednak na ścianie jej budynku wymalowana jest jakaś babka, dlatego sąsiadka płaci dwa razy mniej za utrzymanie budynku - wzrusza ramionami mieszkanka ul. Kazimierza Wielkiego.
Mieszkaniec ul. Kupieckiej od dwóch miesięcy nachodzi kierownika ABM-u z pytaniem, kiedy jego ściana zapełni się reklamą. Nie stawia żadnych warunków.
- Na ścianie może być tłusta krowa lub kobieta na traktorze, ale niech w końcu coś wymalują - domaga się.
Kierownik AMB-u nr 3 Jan Wolff wyliczył, że w kamienicach, gdzie ściany zamalowane są reklamami, lokatorzy płacą o 40 proc. mniej za utrzymanie budynku. - Wcześniej ludzie nie zwracali uwagi, gdzie żyją. Teraz z ołówkiem w ręku dokładnie kalkulują. Z tych obliczeń wynika, że na pomalowanej ścianie można tylko zyskać - wyjaśnia reklamowy boom na ścianach kierownik Wolff.
Obiecuje, że przetargi na ściany w centrum miasta zaczną się w czerwcu.
Pod młotek pójdzie m.in. najatrakcyjniejsza ściana w Zielonej Górze przy ul. Kupieckiej 29 (naprzeciwko teatru), gdzie od ponad 20 lat wisi napis "Film". Właściciel kamienicy i miasto stawiają jednak warunek - przyszły inwestor musi całą ścianę odnowić. Na przetarg pójdą również ściany w kamienicy na placu Powstańców Wielkopolskich 3 (przy parkingu), przy ul. Kazimierza Wielkiego 15 i Mickiewicza 11. Kierownik spokojny jest o przyszłych najemców: - O tak kuszące miejsca firmy powinny walczyć jak lwy - mówi Wolff.
17 maja 1999 r.
Sklep sportowy na skrzyżowaniu ulic Żeromskiego i Kupieckiej.
15 kwietnia 1999 r.
Plac zabaw na placu Słowiańskim.
10 maja 1999 r.
Dzieci przechodzą przez ulicę do Szkoły Podstawowej nr 3 (obecnie Gimnazjum nr 2) przy ul. Cyryla i Metodego.
22 kwietnia 1999 r. (GAS)
O ile znajdą się chętni, na os. Śląskim w lecie ruszy budowa trójblokowego kompleksu piętrowych garaży. Na razie cała inwestycja jest tylko na papierze.
Zielonogórska spółka Garbud chce wybudować na os. Śląskim kompleks piętrowych garaży. Miałyby stanąć na terenie prywatnym po prawej stronie wiaduktu. Obecnie znajduje się tam sad. Na budowę garaży wydał zgodę miejski wydział geodezji. Od tygodnia spółka stara się do swojego pomysłu przekonać mieszkańców os. Pomorskiego i Śląskiego. Jednak na dwóch zorganizowanych do tej pory zebraniach w SP nr 21, z ponad 100 chętnych na początku, zostało tylko kilku. - Takie inwestycje budzą zawsze wiele wątpliwości. Ale my jesteśmy do niej dobrze przygotowani. Mamy zgodę miasta, wszystkie plany budowlane i inwestycyjne, z którymi można zapoznać się codziennie od godz. 17 w SP nr 21 - mówi właściciel spółki Wiesław Brzoza.
Firma planuje wybudować dwa bloki dwupoziomowe i jeden jednopoziomowy. Razem 42 garaże o powierzchni 18 mkw. każdy. Koszt jednego garażu - 19,5 tys. zł. Żeby budowa ruszyła, potrzeba co najmniej kilkunastu chętnych.
23 kwietnia 1999 r. (GAS)
Sprzątanie Świata. (...) Wczoraj uczniowie "Elektronika" sprzątali Wagmostaw. O godz. 12.30 jako pierwsi pojawili się uczniowie klasy IVsk1. - Myślałam, że trudniej będzie ich namówić na to sprzątanie, bo przecież są to zajęcia po lekcjach. Ale ku mojemu zdziwieniu przyszli wszyscy, którzy byli w szkole, nawet dojeżdżający - mówi wychowawczyni klasy Jadwiga Wolańska. Co godzinę przychodziły kolejne klasy: IIe, IIt5 i IIIsk1.
Po kilku godzinach wokół Wagmostawu zrobiło się czyściej. Staw został jednak brudny, gdyż uczniowie nie mogli wejść do wody. Metr od brzegu czy w trzcinie nadal pływają opony, stary, nadpalony fotel i butelki. Najprawdopodobniej teren Wagmostawu, jeśli ZGKiM uzna, że jest jeszcze zanieczyszczony, będzie sprzątany przez PEDiZ ponownie.
14 kwietnia 1999 r.
ul. Wrocławska w Zielonej Górze.
20 maja 1999 r.
ul. Sulechowska w Zielonej Górze.
19 kwietnia 1999 r. (WAG)
Żadnych przycisków i pokręteł. Wrzucasz monetę i parkujesz. 50 nowych parkometrów stawia w centrum miasta Pediz.
Parkometry to urządzenia odliczające czas postoju na parkingu. Przed ponad rokiem kilka takich urządzeń postawił Pediz, spółka zarządzająca Strefą Ograniczonego Postoju, przy pl. Bohaterów. Jednak dla kilku złotych automaty systematycznie rozbijali wandale. Pediz zaś obstawił strefę urządzeniami sprzedającymi bilety parkingowe.
- Teraz wróciliśmy do parkometrów. Okazyjnie od spółki z Gdańska kupiliśmy 50 amerykańskich parkometrów. Urządzenia są podwójne, tzn. jeden automat obsługuje dwa zaparkowane auta - mówi Jan Radziwiłłowicz, prezes Pedizu.
W sobotę pierwsze parkometry stanęły na ul. Boh. Westerplatte (przy sklepie spożywczym). Przyjmują monety o nominałach: 50 gr, 1 zł, 2 zł i 5 zł. Po wrzuceniu monety na wyświetlaczu rozpoczyna się odliczanie czasu postoju.
Jeden parkometr kosztuje 450 dolarów. Pediz będzie za nie płacił w ratach. Urządzenia staną m.in. przed Urzędem Skarbowym, na ul. Drzewnej, Boh. Westerplatte od strony dworca PKP i na ul. Chrobrego.
4 maja 1999 r. (ATOM)
Ekstraklasa ciągle nasza - skandowali zielonogórscy kibice już kilka minut przed zakończeniem meczu, który decydował o utrzymaniu. II-ligowcy z Bydgoszczy zmusili graczy Dallasu do wielkiego wysiłku.
Gdy osiem miesięcy temu rozpoczynał się sezon, Dallas Zastal był pierwszym kandydatem do spadku z ligi. Trener Algirdas Paulauskas, który wywalczył awans, zapowiadał, że będzie się bił o czołową ósemkę, ale przez cały sezon zasadniczy zielonogórzanie zamykali tabelę. Rozpoczęli sezon w II-ligowym składzie. Na szczęście jeszcze w trakcie pierwszej rundy działacze postanowili wzmocnić drużynę. Nie było już wolnych, dobrych, krajowych zawodników, więc wymienili wszystkich obcokrajowców. Tym sposobem do Zielonej Góry trafili: pierwszy w historii klubu gracz z przeszłością w lidze NBA środkowy Milos Babic, specjalizujący się w podkoszowej walce, najlepszy ze wszystkich czarnoskórych Amerykanów zangażowanych w Zielonej Górze Terence O'Kelly oraz przede wszystkim Roberts Stelmahers. Łotysz okazał się graczem, którego brakowało najbardziej. Stelmahers, podobnie jak przed laty Mariusz Kaczmarek, a po nim Gvidonas Markievicius, jest wielkim rozgrywającym, prawdziwym liderem drużyny, jej mózgiem, ale i egzekutorem. Zawiódł tylko w kilku spotkaniach, w większości spisywał się świetnie, oby pozostał w Dallasie na dłużej.
(...)
Dallas Zastal Zielona Góra - Kujawiak Astoria Bydgoszcz 89:72 (43:33)
Dallas: Babic 20, Stelmahers 18, Nizioł 15, Kalinowski 15, O'Kelly 14 oraz Der 5, Brzózka 2.
Kujawiak: Vaskys 23, Venskunas 17, Gierszewski 16, Skiba 8, Małecki 3 oraz Scheffera 5, Celusta 0, Gliszczyński 0, Grocki 0.
24 kwietnia 1999 r. (SAW)
W miejskiej winnicy przy ul. Wrocławskiej w Zielonej Górze ogrodnicy sadzą winorośle. Krzew nazywa się - na cześć rzymskiej bogini świtu - "Aurora" i zastąpi rośliny, które wymarzły podczas zimy. - Owocuje w pierwszej połowie września, ma małe i kwaśne winogronka, ale i tak znajdują się na nie amatorzy - mówi Agnieszka Aszkiełowicz, rzecznik Zarządu Miasta. Jedna sadzonka kosztuje ok. 3 zł, miasto kupiło ich 200.
24 maja 1999 r.
ul. Kupiecka w Zielonej Górze
7 maja 1999 r. (RRE)
Otwarciem równocześnie trzech wystaw Muzeum Ziemi Lubuskiej uczciło w środę Dzień Muzealnika. Przybyli na wernisaż goście obdarowywali organizatorów eksponatami do powstającej właśnie ekspozycji poświęconej Zielonej Górze.
Na zdjęciu z prawej strony wiceprezydent Stanisław Domaszewicz, z lewej Andrzej Toczewski - dyrektor muzeum
10 maja 1999 r.
ul. Dąbrówki w Zielonej Górze
22 maja 1999 r. (WALDEMAR GRUSZCZYŃSKI)
Lewicowe władze miasta po cichu wprowadziły projekt likwidacji straży miejskiej, bo "nie spełnia społecznych oczekiwań". Radni AWS o projekcie dowiedzieli się z "Gazety". To szaleństwo - twierdzi lider Akcji.
Przygotowania do likwidacji przebiegają po cichu. Zarząd Miasta przekazał projekt kasacji municypalnych w czwartek w momencie, kiedy był już ustalony porządek obrad najbliższej sesji Rady Miejskiej. Część radnych dowiedziała się o pomyśle z "Gazety".
- To jakiś absurd. Pierwsze słyszę o takim projekcie. Nie wyobrażam sobie likwidacji strażników. Przecież policja nie zastąpi ich w drobnych, miejskich sprawach. Wszystko przebiega bez konsultacji. Jako klub przygotowaliśmy się tylko do dyskusji nad zwiększeniem etatów w policji - mówi wiceprzewodniczący Rady Marek Kamiński z AWS.
Zarząd Miasta uprawia zabawę w chowanego. Członkowie Zarządu nabrali wody w usta i nie chcą się wypowiadać na temat swojego pomysłu. Prezydent miasta Zygmunt Listowski przebywa w niemieckim Verden. - Tylko prezydent będzie komentował tę sprawę. Zrobi to w poniedziałek na konferencji prasowej - odpowiada Tomasz Burchardt, rzecznik Zarządu.
Jak dowiedziała się "Gazeta", Zarząd będzie tłumaczył radnym, że miasta nie stać na jednoczesne utrzymanie dzielnicowych i municypalnych. Być może zdecyduje też o powołaniu jakiejś nowej miejskiej formacji, w której pracowałoby ok. 16 strażników. Rozpatruje również możliwość przeniesienia strażników do kontrolerów targowisk lub do wydziału finansowego Urzędu Miejskiego. Majątek straży przejmie Wydział Budżetowo-Gospodarczy.
Głosowanie na wtorkowej seji Rady zbiega się z głosowaniem nad zwiększeniem etatów w Komendzie Miejskiej Policji. 10 funkcjonariuszy straży dostanie propozycję pracy w policji jako dzielnicowi. Przez pięć lat opłacać etaty ma miasto.
W uzasadnieniu projektu, podpisanym przez wiceprezydenta Andrzeja Judzińskiego, jest mowa o tym, że dzięki zlikwidowaniu straży miasto zaoszczędzi ok. 500 tys. zł (tegoroczny budżet na municypalnych wynosi 1,4 mln zł). Dalej Judziński pisze: "Na podjęcie proponowanego rozwiązania ma też wpływ zmniejszenie społecznej akceptacji tej jednostki organizacyjnej". W podobnym duchu wypowiada się radny SLD Zbigniew Bartkowiak z Komisji Praworządności i Porządku Publicznego, który od dawna krytykował porządki w straży miejskiej, a zwłaszcza jej komendanta Zbigniewa Rudnika. - Straż nie spełniła społecznych oczekiwań - mówi Bartkowiak.
Lewicowy Zarząd robi to, czego od dawna domagają się postkomuniści. Już w ub. roku Adam Ruszczyński, ówczesny lider lewicy, krytykował straż, którą kontrolował specjalny zespół radnych. We wnioskach radni zapisali m.in., że komendant Rudnik nie nadaje się do pełnienia tej funkcji. Ówczesny Zarząd Miasta zarzuty radnych wobec komendanta określił jako wyssane z palca.
SLD-owscy radni zaatakowali jeszcze raz w marcu tego roku. Oskarżyli wtedy komendanta Rudnika m.in. o nieprawidłowe umundurowanie funkcjonariuszy, zbyt wiele etatów administracyjnych, nieprzepisowe używanie tzw. kogutów. - Strażnicy zamiast pracować, grają w gry komputerowe, szef wydaje głupie komendy, elita szyje sobie mundury w Ermitażu - grzmiał Bartkowiak. Prezydent miasta Zygmunt Listowski zarządził wtedy kontrolę straży miejskiej. W jej efekcie Rudnikowi udzielono nagany. Ten zaś od nagany odwołał się do Sądu Pracy. Obecnie Rudnik przebywa na zwolnieniu lekarskim.
26 kwietnia 1999 r.
Ogródek piwny galerii Bohomaz przy Biurze Wystaw Artystycznych przy al. Niepodległości.
Dzisiejsza gazeta (e-wydanie)
Wszystkie komentarze