Potężny buk rośnie przy stacji pogotowia na skrzyżowaniu ul. Chrobrego i Kazimierza Wielkiego. W nocy z czwartku na piątek odłamał się od niego konar, który runął na trawnik i pobliski chodnik. Szczęśliwie nie było tam wtedy żadnego przechodnia.
O szczegółach napisał na Facebooku radny i lekarz pogotowia Robert Górski.
– Konar buka spadł dzisiaj w nocy obok pacjentów wychodzących z ambulatorium Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Zielonej Górze. Jak widać na zdjęciach, piękne drzewo, na pozór wyglądające na zdrowe, miało przegniły konar. Trwa zabezpieczanie terenu wokół. Drzewo ma zostać zbadane przez ekspertów, którzy ocenią stan pozostałych konarów – napisał Górski.
Komentarz w tej sprawie przesłał „Wyborczej” Sebastian Pilichowski – biolog, pracownik ogrodu botanicznego, edukator przyrodniczy prowadzący działalność „Żywa edukacja”. Pilichowski był jednym z autorów przeglądu pomników przyrody w mieście, a także ubiegłorocznego przeglądu drzew w pasach drogowych na terenie starej Zielonej Góry. Jest działaczem Ruchu Miejskiego.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Tnij, ale tylko gdy trzeba. Poważna rozmowa o zielonogórskich drzewach
Poniżej przedstawiamy komentarz Sebastiana Pilichowskiego. Śródtytuły pochodzą od redakcji.
Nadeszły czasy, gdy drzewa wyzwalają potężne kontrowersje. Z jednej strony budzą podziw, stanowią inspiracje dla wielu działań, z drugiej otrzymały maskę Shinigami (jap. – bóg śmierci).
Ostatnimi czasy w Zielonej Górze wiele dzieje się wokół buków… Usunięty okaz na skutek Ksawerego przy siedzibie rozgłośni radiowej, podupadające na zdrowiu pomnikowe buki w Parku Piastowskim, gorące chwile kontrowersji wokół purpurowego buka przy Placu Matejki czy kilka miesięcy temu podcięte korzenie i konary buków przy ulicy Jeleniej w okolicznościach prowadzonych prac budowlanych.
Dziś do tej listy dołączył jeden z najpotężniejszych zielonogórskich buków. Okaz o purpurowym ulistnieniu rosnący przy Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Zielonej Górze wzbudził dziś wiele emocji, głównie negatywnych, na skutek obłamania się konaru.
Nie ulega wątpliwościom, że taki konar może uczynić człowiekowi krzywdę, ale zatrzymajmy się tu chwilę i zastanówmy. Aby cieszyć się zdrowiem, staramy się zapobiegać chorobom. Szczególną troską otaczamy dzieci i seniorów, ponieważ na początku organizm dziecka nabywa odporność, z kolei podeszły wiek wiąże się niestety często z jej obniżonym poziomem. Gdy zaś już zachorujemy, udajemy się do lekarza. A jeżeli coś dzieje się nagle, to korzystamy z pogotowia ratunkowego. Za wszelką cenę staramy się nasze zdrowie chronić lub o nie walczyć.
W dobie nadchodzącego kryzysu klimatycznego (póki co stoimy w jego przedsionku) jedna z najprostszych czynności, jaką możemy przeprowadzić, to sadzenie i pielęgnacja okazałych drzew. Przykre, że i jedno, i drugie nie cieszy się powszechnym zainteresowaniem.
Miałem tę możliwość, że uczestniczyłem w inwentaryzacji i przeglądzie pomników przyrody ożywionej Zielonej Góry w nowych granicach (2016 rok) oraz przeglądzie zdrowotnym drzew przydrożnych Zielonej Góry w byłych granicach (2017 rok). Z pełną odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że temat drzew został przez dekady zaniedbany, dziś dopiero zaczynają wychodzić zaniechania lub brak pielęgnacji.
W ubiegłym roku Ksawery dokonał spustoszeń, ale Zielona Góra na tle wielu innych miast została jednak „oszczędzona”, co więcej, Ksawery dokonał redukcji suszu konarowego – można powiedzieć, że za miasto. Szkoda, że musiało się to jednak odbyć w ten sposób, ponieważ właściwa pielęgnacja umożliwia ograniczenie szkód i zagrożeń powstałych przez rozłamujące się drzewa. Tak jak właściwa pielęgnacja zdrowia umożliwia trwanie w dobrej kondycji przez długie lata życia.
Przeczytałem dziś trochę komentarzy i „opinii” i boli mnie jako edukatora przyrodniczego ten powszechny brak zrozumienia sedna problemu. Przy pogotowiu naprawdę rośnie fantastyczny okaz, najprawdopodobniej powstały ze zrośnięcia kilku osobników (podobna sytuacja jak w Parku Piastowskim). Konar uległ pod naporem wiatru, własnego ciężaru i zmian chorobowych.
Oczywiście, jak najbardziej powinno się dokonać pełnego przeglądu zdrowotnego, a następnie podjąć się każdej – niezależnie od ceny – działalności na rzecz ochrony tego fantastycznego drzewa, świadka przeszłości. Bo choć statusu pomnika przyrody nie posiada, to jest to jeden z najrealniejszych kandydatów wśród zielonogórskich drzew na pomnik przyrody. Zresztą uwłaczające jest to, że tabliczka jeszcze na pniu nie wisi, a we współczesnych rejestrach nie ma on swego miejsca. Dlaczego? Po pierwsze – byłaby realna szansa na zdiagnozowanie tego problemu w 2016 roku i jego uniknięcie. Po drugie zaś – jeśli nie Wy, to Wasze dzieci do takich drzew zatęsknią, widząc je wyłącznie na fotografiach.
Szkoda, że drzewa nie mogą mówić… Powiedziałyby, co im dolega i niejedną ciekawą historię by przytoczyły. Zupełnie jak pacjent.
Co sądzicie o obłamaniu się konaru i opinii Sebastiana Pilichowskiego? Na Wasze komentarze czekamy pod tekstem, możecie je też przesyłać na adres mailowy listy@zielona.agora.pl
Wszystkie komentarze