Podobnie jak w drugim meczu półfinałowej serii, zastalowcy zaczęli spotkanie na dużej intensywności, szybko wypracowali przewagę kilku posiadań. Formą imponował David Brembly (8 pkt w pierwszej kwarcie, 16 w całym meczu i kluczowa trójka w końcówce). Gołym okiem widać, że urodzony w Niemczech koszykarz nabrał pewności siebie i z każdym dniem lepiej czuje się w systemie trenera Tabaka.
Śląsk nie zamierzał jednak tanio sprzedać skóry i robił to, co potrafi najlepiej: penetrował w pomalowane, wymuszał przewinienia, grał jeden na jeden, wykorzystując wolne nogi poszczególnych zawodników Zastalu. No i kolejny raz odpowiadał nie mniejszą agresją i fizycznością. Na koniec kwarty zniwelował przewagę Zielonej Góry do stanu 20:17, bijąc głównie w Krzysztofa Sulimę.
Kluczowy problem klubu z Wrocławia był jeden, ten sam przez całą serię - wąziutka kadra strzelców obwodowych. Trzymał się w grze, walczył, ale trudno wygrywać mecze we współczesnej koszykówce, zwłaszcza z faworytem, gdy w połowie drugiej kwarty ma się oddane cztery próby zza łuku, w tym tylko jeden celny. Zastal w tym samym momencie zaliczał 5/15 za trzy i miał na koncie już 12 asyst. W ogóle pod względem ruchu piłki był to chyba najlepszy mecz zielonogórskiej ekipy w całej serii. Najwięcej korzystał na tym Rolands Freimanis (24 pkt, 9/14 z gry), który tylko zyskuje, kiedy nie musi kreować sobie akcji rzutowych. Na pewno Śląsk zmieszało też trochę zmienne stosowanie przez Zastal obrony 1 na 1 i strefy. Przy obronie strefowej wrocławianie zmuszani byli do oddawania niskoprocentowych prób z półdystansu.
Po pierwszej połowie Zastal prowadził 43:33, Śląsk notował tylko 37 proc. skuteczności z gry.
Kibicom najbardziej podobać musiała się trzecia kwarta, bardzo ofensywna, z wymianą kosz za kosz, ostatecznie jedyna w meczu wygrana przez koszykarzy Śląska. Bardzo dobry fragment zaliczył Mateusz Szlachetka, który trafiając dwie trójki, podreperował najsłabszy element swojej drużyny. Poza tym podopieczni trenera Olivera Vidina nadal atakowali pomalowane, tym razem pełne luk, co zaowocowało 14 pkt spod kosza. Po drugiej stronie strzelanie kontynuował Freimanis (9 pkt w kwarcie).
Śląsk podszedł Zastal i już do końca meczu nie pozwolił odjechać na więcej niż dwa posiadania. Wielką sportową złość pokazał Aleksander Dziewa (18 pkt, 8/11 z gry), który trzy minuty przed końcem zdobył 5 "oczek" z rzędu, w tym trafiając swoją pierwszą trójkę w całej serii. To za jego sprawą Śląsk zbliżył się do przeciwników na jeden punkt.
W tym momencie klub z Wrocławia miał szansę objąć prowadzenie, ale zmarnował chyba ze trzy okazje z rzędu. Do końca meczu dorzucił już tylko jeden kosz, podczas gdy Zastal... miał Łukasza Koszarka. Kapitan najpierw walnął trójkę sprzed nosa obrońcy, a potem - podwojony na połowie - zaliczył dużej urody asystę do stojącego w rogu Brembly'ego. Ten przymierzył, trafił i szalał z radości. Śląskowi zostało 15 sekund, ale już nic nie zdołał osiągnąć. Zastal wygrał 80:75.
Dzięki zwycięstwu 3:0 w serii Zastal ma tydzień wolnego. Byłoby więcej, bo finałowa seria rozpocznie się dopiero w środę 28 kwietnia, ale po drodze do rozegrania jest jeszcze zaległy, wyjazdowy mecz z Astaną w lidze VTB (czwartek, 22 kwietnia).
- Śląsk walczył do ostatniej minuty. Byli lepsi, niż myślałem. Należą się słowa uznania. Trzy mecze w cztery dni, zostawiliśmy sporo energii, ale nasi trenerzy przygotowali nas na ekstremalny wysiłek. Co dzisiaj było kluczem? Obrona i zbiórki w ataku. Obie drużyny sporo pudłowały, może przez ciężkie nogi, ale obrona i zbiórki trzymały nas w grze - ocenił Łukasz Koszarek.
Trener Śląska: - Wszystkie mecze były na styku, pokazaliśmy się z dobrej strony, ale Brembly nas załatwił. Ostatnio zagrał świetne spotkanie, a dziś wskaźnik plus-minus miał najwyższy w drużynie. Gdyby go nie było, pewne rzeczy mogłyby się wydarzyć inaczej. Chcieliśmy go przed sezonem, ale się nie dogadaliśmy - przyznał Vidin.
Żan Tabak: - Nie jesteśmy faworytem w finale. To ciągle nowa drużyna, gdzie Brembly, Bowlin i Sulima ciągle mają problem z systemem - zapamiętaniem rozwiązań w ataku i zasad gry w obronie. No i nie mamy przewagi parkietu. Kto będzie trudniejszym przeciwnikiem w finale? Dla nas po Pucharze Polski wszystko jest ciężkie i nie chodzi o rywali, tylko o to, że mamy zawodników, którzy nie wiedzą, co powinni robić na parkiecie. Nie mieli czasu, aby poznać swoją rolę - powiedział Tabak.
O Bremblym dodał: - Ma jedną rzecz, której nie można się nauczyć. W każdej akcji daje z siebie 100 proc. Dobrze, że mamy go w zespole. To dobry transfer dla Zastalu, tym bardziej że ma umowę ważną na przyszły sezon i pomoże w lidze VTB, gdzie gra jest bardzo fizyczna.
Rywalem Zastalu w finale będzie Stal Ostrów Wlkp. lub Legia Warszawa. W serii do trzech zwycięstw Ostrów prowadzi 2:0.
ŚLĄSK WROCŁAW 75:80 ENEA ZASTAL BC ZIELONA GÓRA
Enea Zastal wygrał półfinałową serię 3:0
Kwarty: 17:20 | 16:23 | 25:18 | 17:19
ŚLĄSK: Jovanović 8, Gibson 18 (2), Ramljak 11, Gabiński. Dziewa 18 (1) oraz Mccaulley 8, Stewart 6, Szlachetka 6 (2), Tomczak 0
ZASTAL: Bowlin 3 (1), Richard 9 (1), Brembly 16 (3), Freimanis 24 (3), Groselle 12 oraz Koszarek 7 (1), Berzins 7, Sulima 2, Williams 0.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze