W skrócie scenariusz meczu wyglądał w ten sposób, że Enea Zastal wziął inicjatywę w końcowych minutach pierwszej kwarty i odskoczył na osiem punktów, po drugiej King odstawał o tylko o jedno oczko, a w trzeciej gospodarze byli już bliscy zdemolowania zespołu z Zielonej Góry. Na dwie minuty przed jej końcem prowadzili 66:54. Szczecińską lokomotywę ciągnął niezmordowany Jakub Schenk (27 pkt, 9/15 z gry, 6 asyst) z wydatnym, co by nie mówić, wsparciem Filipa Matczaka (18 pkt, 6/10 z gry, 6 asyst), pomimo że wychowanek Zastalu popełnił aż sześć strat.
Ze statystyk dwójki obwodowych można z grubsza odczytać strategię gry Kinga. W składzie nie ma klasycznego rozgrywającego, więc dwaj dynamiczni obrońcy bez końca grają pick’n’rolle, szukając z tego najlepszych opcji dla zespołu. To zresztą zyskujący na sile trend w światowej koszykówce. Słabością szczecinian jest natomiast słabo obsadzona formacja podkoszowa. Mają mocnego na półdystansie, ale nisko skaczącego i mało zwinnego Stacy’ego Davisa oraz wykorzystywanego tylko do brudnej roboty Djoka Šalicia. King ostatecznie przegrał na deskach 43:31 i to na końcowym rezultacie również się odbiło. Gospodarzom zabrakło też celnych rzutów z dystansu Pawła Kikowskiego (7 pkt, 0/5 zza łuku). Wspólnie zanotowali nieprzystające do współczesnych standardów 6/22 za trzy.
To, co z naszej perspektywy odmieniło grę Zastalu w końcówce trzeciej kwarty (zryw 7:0, przedłużony w następnej odsłonie do 14:0) i po części pozwoliło przełamać klątwę z poprzednich meczów, to nie tylko wysoka skuteczność zza linii 6,75 m (pięć trafionych rzutów w czwartej kwarcie). Raczej nastąpiło pewnego rodzaju przebudzenie. W tych ostatnich akcjach trzeciej kwarty widać było chęć dzielenia się piłką, jak choćby w meczu o Superpuchar. To, czego ostatnio brakowało. Mam trochę miejsca, ale mogę pograć chwilę dłużej i wypracować lepszą pozycję koledze? Po przebiegnięciu całego boiska w ostatnich sekundach nie muszę rzucać sam, a podać partnerowi, który stoi wolny i czeka na piłkę, bo jego rzut będzie lepszy? Owszem! Z tego wyszły w praktyce dwa ważne celne rzuty i błyskawiczne podbudowanie morale. Należy przy tym wspomnieć o fantastycznym występie Andrzeja Mazurczaka (18 pkt, 8/13 z gry), który zupełnie obok powyższych uwag rozgrywał niemal doskonałe spotkanie. Agresywny po obu stronach parkietu, mądrze czytający sytuację po zasłonach, dwoił się i troił. Bez niego nie byłoby tego zwycięstwa. Branden Frazier ponownie bardzo pasywny w ataku, w 14 minut oddał jeden rzut i więcej na parkiecie się nie pojawił. Amerykanin jest przeciętnym obrońcą, musi zdobywać punkty, inaczej jego efektywność spada na minus. Za wielu asyst też nie rozdasz, kiedy nie jesteś stałym zagrożeniem dla obręczy.
W czwartej kwarcie Zastal poszedł za ciosem, wyszedł na prowadzenie głównie dzięki dobrej postawie Jarosława Zyskowskiego (13 pkt w meczu, 8 w ostatniej kwarcie), Tony’ego Meiera (10 pkt, 7 w ostatniej kwarcie) i wspomnianego Mazurczaka. Gospodarze choć w końcówce zmęczeni, nie składali broni. Na nieco ponad minutę przed końcem (8 pkt z rzędu Schenka!) znów prowadzili 82:81. Po trójce Mazurczaka doprowadzili do remisu, a potem mieli aż sześć sekund na ostatnią akcję. I cóż, chyba dość głupio rzucali piłkę z autu bezpośrednio nad kosz. Nic z tego nie wyszło.
W dogrywce sprawy w swoje ręce wziął słabiej widoczny w drugiej połowie Nemanja Nenadić (22 pkt, 10 zbiórek, 5 asyst). Zdobył osiem z 12 punktów drużyny. A King się zupełnie zablokował, wrzucił tylko jeden kosz.
Enea Zastal wygrał w Szczecinie 96:86. W niedzielę w Moskwie zagra z CSKA swój pierwszy mecz w lidze VTB. Na pochwałę zasługuje dziś postawa trenera Vidina. To, w jaki sposób dysponował minutami poszczególnych zawodników, pokazuje, że reagował na wydarzenia na boisku. Po 29 minut dostali Mazurczak i Meier. Serbski szkoleniowiec chciał przyśpieszyć grę na tle i tak słabszego pod koszem Kinga – to się udało. Jednocześnie zadaniem Meiera było robienie miejsca do gry 1 na 1, głównie Nenadiciowi. Można to zobaczyć na wyżej zamieszczonym skrócie akcji z dogrywki. Po zasłonie Meier uciekał na obwód, a krycie Serba przejmował Kacper Borowski. No i dostał niezłą szkołę.
KING SZCZECIN 86:96 ENEA ZASTAL BC ZIELONA GÓRA
Kwarty: 18:24 | 25:20 | 23:17 | 18:23 + dogrywka 2:12
KING: Matczak 18 (2), Schenk 27 (2), Dorsey-Walker 9 (1), Borowski 2, Šalić 9 oraz Kikowski 7, Davis 9 (1), Bartosz 5 (1), Kroczak 0.
ZASTAL: Frazier 1, Joseph 11 (3), Brembly 9 (1), Zyskowski 13 (2), Apić 9 oraz Nenadić 22 (3), Mazurczak 18 (2), Meier 10 (2), Sulima 3.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze