Celnicy z Krajowej Administracji Skarbowej (KAS) zastawili zasadzkę na handlarzy podróbkami na jednym z parkingów pod Świebodzinem. Wkroczyli do akcji, gdy pod stację benzynową podjechał tir z towarem.
Chcesz dostawać e-mailem serwis z najważniejszymi informacjami z Zielonej Góry? Zapisz się na nasz bezpłatny newsletter.
– Na parkingu funkcjonariusze zatrzymali sześciu mężczyzn, trzech Polaków i trzech Bułgarów. Mężczyźni w momencie kontroli przeładowywali nielegalny towar z tira do busów i samochodów osobowych – opowiada Ewa Markowicz, rzecznik Izby Administracji Skarbowej w Zielonej Górze.
Celnicy przejęli podczas akcji pod Świebodzinem blisko 8 tys. podrabianych butów, kurtek, bielizny, bluz sportowych i damskich torebek. Wszystkie udawały znane światowe marki. Wstępnie funkcjonariusze KAS oszacowali wartość przechwyconego towaru na ponad 2 mln zł.
Jak informuje rzecznik celników, prawie wszyscy właściciele znaków towarowych złożyli już wnioski o ściganie, co oznacza, że zatrzymanym mężczyznom grozi kara wysokiej grzywny oraz od 6 miesięcy do 5 lat więzienia.
Sprawę podrobionego towaru prowadzi Lubuski Urząd Celno-Skarbowy w Gorzowie pod nadzorem Prokuratury Rejonowej w Świebodzinie.
CZYTAJ TAKŻE: Fabryka Tesli pod Berlinem zaczyna działać. Czy elektromobilność zbawi świat?
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
W rzeczywistości to zazwyczaj jest wykrycie 4 kartonów, z których każdy zawiera 100 sztuk, już na pierwszy rzut oka tandetnych, ordynarnych podróbek (o ile coś takiego można w ogóle nazwać podróbką) z naszytym znanym logiem. Koszt wytworzenia tego chłamu, to pewnie kilka złotych a można go sprzedać w "budzie" za góra kilkadziesiąt. Ponieważ dobra markowa torebka kosztuje kilka tysięcy (5000 zł wydaje się być dobrym uśrednieniem), to mamy słynne stwierdzenie "towarów za prawie 2 mln zł". Jednak to jest tylko ordynarne nabijanie statystyk i wymuszanie premii.
Taki przemyt szkodzi oczywiście prawdziwym producentom dóbr luksusowych, bo nikt nie chce, żeby ich design kojarzył się z tandetą.
Na taką tandetę może nabrać się wyłącznie pewien znany "pierwszy poseł", który zakupił taki chłam pewnej "ulubionej posłance", którą chciano ubrać w romans... Polecam "pierwszy z brzegu" artykuł np. wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114873,4215332.html
No oczywiście że pół miliona, bo przecież klikalność musi się zgadzać.