Piłkarze Lechii Zielona Góra ostatnio wygrywają na wyjazdach, na własnym boisku co najwyżej remisują i doprowadzają swoich kibiców do lekkiej rozpaczy. Tym razem wprawili ich w dobre humory.
Chcesz dostawać e-mailem serwis z najważniejszymi informacjami z Zielonej Góry? Zapisz się na nasz bezpłatny newsletter.
Na stadion przy ul. Sulechowskiej przyjechała druga drużyna Miedzi Legnica – pierwsza świętuje właśnie powrót do ekstraklasy. W rezerwach gra sporo piłkarzy z aspiracjami wyższymi niż trzecioligowe, choć na boisku w Zielonej Górze (tym razem mecz rozegrano na głównej płycie stadionu lekkoatletycznego, a nie na tzw. dołku) niekoniecznie to pokazali.
Zielonogórzanie rozegrali dobre spotkanie, mądrze taktycznie, pewnie kontrolowali grę. Pierwsi bramkę strzelili jednak legniczanie, gdy na przebój poszedł w 24. minucie Kameruńczyk Emmanuel Agbor. 10 minut później wyrównał Jakub Babij. Zielonogórski obrońca przytomnie zachował się w kotłowaninie w polu karnym Miedzi.
Po przerwie Lechia pokazała pazur. Najpierw prowadzenie dał po strzale głową Przemysław Mycan (49. minuta), a pięć minut później gola dołożył Mariusz Kaczmarczyk. Kibice oglądali dojrzałą grę Lechii, która dobrze radziła sobie z próbami ataków rywali. W 77. minusie z boiska wyleciał Artur Małecki. Zielonogórski pomocnik został ukarany drugą żółtą kartką, ale na szczęście nie odbiło się to na skutecznej grze miejscowych.
Po zwycięstwie z „Miedzianką" Lechia awansowała na dziewiąte miejsce w tabeli, ale do komfortu daleko. Od strefy spadkowej piłkarzy trenera Andrzeja Sawickiego dzielą tylko trzy punkty.
To była kiepska kolejka dla dwóch innych lubuskich drużyn. Carina Gubin przegrała 0:3 w Brzegu ze Stalą, a gorzowska Warta poległa 0:4 w Bielsku-Białej tamtejszym Rekordem.
W następnej kolejce dojdzie do lubuskich derbów – Lechia jedzie do Gorzowa. Mecz z Wartą w sobotę 21 maja o godz. 17.
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Wszystkie komentarze