Koncert połączonych orkiestr... Czy to nie brzmi wspaniale? Prawie jak siły połączonej floty. Rafał Kłoczko, dyrektor Filharmonii Zielonogórskiej, już ze sceny wyrażał nadzieję, że to nie ostatni taki występ. Goście z Gorzowa w podziękowaniu podarowali mu batutę, którą wykonał dwa bisowe utwory z "Gwiezdnych wojen".
Program główny, czyli suita "Planety" Gustava Holsta, udał się fantastycznie. Przerwy między poszczególnymi częściami utworu angielskiego kompozytora wypełniali lektorzy - Piotr Majewski i Jerzy Rafalski z Planetarium w Toruniu - przybliżając słuchaczom sylwetki kolejnych planet. Szło kolejnością Holsta, czyli od Marsa po Neptuna. Organizatorzy zadbali też o oprawę audiowizualną - telebim wyświetlający nagrania z sond kosmicznych Voyager i inne obrazy pomagał budować odpowiedni klimat.
Koncert zebrał setki słuchaczy. Nawet niezainteresowani muzyką klasyczną mieszkańcy przystawali na chwilę, by zobaczyć i posłuchać, co się dzieje. Jedni zostawali na kilka chwil, inni byli do samego końca.
Jeśli szukać jakichś minusów, to chyba można znaleźć jeden: mogłoby być głośniej. Pod koniec koncertu, gdy rozkręcały się śródmiejskie kluby i dyskoteki, przez muzykę Holsta przebijało się już dolatujące od strony deptaka łubu-dubu.
Dyrektor Kłoczko dyrygował na zmianę z Przemysławem Fiugajskim. Wydarzenie nie odbyłoby się bez finansowego wsparcia Urzędu Marszałkowskiego w Zielonej Górze i Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze