Marcel Korkuś to ceniony płetwonurek, który uczestniczy w akcjach poszukiwawczych na wodzie w kraju i na świecie. Niestety zniszczył sonar podczas poszukiwań na granicy Tadżykistanu i Afganistanu, gdzie szukał ludzi. Teraz zbiera na nowy sprzęt.
Ten artykuł czytasz w ramach bezpłatnego limitu

33-letni Marcel Korkuś jest płetwonurkiem z Żar i dwukrotny rekordzistą Guinnessa w nurkowaniu wysokogórskim. Na rynku jest cenionym fachowcem, zwłaszcza przez policjantów od śledztw kryminalnych. To on dwa lata temu odnalazł ciało 3,5-letniego chłopczyka, który zaginął na terenie ogrodów działkowych w Nowogrodźcu nad Kwisą. Dzieckiem opiekował się nietrzeźwy ojciec.

Poszukiwaniami żyła cała Polska. Przez kilkanaście dni policjanci i strażacy spenetrowali kilkaset hektarów terenu. Przeszukano tamę i brzegi rzeki rzeki. I choć w poszukiwaniach wykorzystywano specjalistyczny sprzęt, ciało chłopca znalazł jednak Korkuś, sprawdzając jeszcze raz dokładnie koryto rzeki, w miejscu, gdzie chłopczyk był widziany ostatni raz. Płetwonurek sprawdzał dno metr po metrze. W poszukiwaniach używał kamery. Potem sprawdził dokładnie film. Dopiero wtedy zobaczył na nim ciało dziecka.  

Zawsze pomagał, teraz sam potrzebuje wsparcia

- Marcel łączy swoją pasję z możliwością pomagania innym. Jak sam wspomina, ciężko jest mu odmówić pomocy jakiejkolwiek osobie, która się do niego zgłosi. Słowa te znajdują potwierdzenie w rzeczywistości, ponieważ Korkuś wielokrotnie prowadził poszukiwania za zaginionymi osobami, gdy trop prowadził pod wodę  - opowiada Miłosz Balcerzak, dziennikarz "Newsa Lubuskiego". I wylicza, że latem Korkuś na prośbę rodziny odnalazł w Odrze poszukiwane od 17 lat auto, w którym znajdowało się ciało zaginionego mężczyzny. W połowie 2020 roku na dnie Jeziora Dywickiego nurek z Żar odnalazł torbę z ciałem zaginionej w 1997 roku Joanna Gibner.

 W ubiegłym miesiącu Marcel Korkuś na prośbę międzynarodowej organizacji udał się w niebezpieczny rejon na granicy Afganistanu i Tadżykistanu. Jako ekspert prowadził poszukiwania w rzece Pandż, do której we wrześniu wpadł samochód z czterema osobami - tylko jedna osoba dała radę wyjść na brzeg. Silny prąd rzeki, głębokość i trudne warunki, sprawiły, że Korkuś stracił cenny sonar. Urządzenie kosztuje 220 tys. zł. Nurek zbiera na nowy.  Na razie na zbiórce internetowej ma 2,6 tys. zł. 

Tu może pomóc i wpłacić drobną sumę 

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich.
Więcej
    Komentarze
    Zaloguj się
    Chcesz dołączyć do dyskusji? Zostań naszym prenumeratorem