- Po co mamy chodzić na wybory? Skoro po roku można wywrócić stoliczek i kazać się wynosić burmistrzowi wybranemu w demokratyczny sposób? Co roku będziemy teraz wybierać władze gminy, bo komuś coś się nie spodoba? - pytają mieszkańcy Radwanowa, małej wsi w 15-tysięcznej gminie Kożuchów w Lubuskiem.
O nowej burmistrzyni mają dobre zdanie. Nie wiedzą, dlaczego ma odejść. Wiedzą, żeby w niedzielę na referendum nie iść. Żeby nie podbijać frekwencji. - Burmistrzyni jest za ludźmi. To my dla niej zostajemy w domu - zapowiadają.
Wszystkie komentarze
Można iść głosować przeciw ale to jest to samo, bo niska frekwencja unieważnia referendum.
Mała frekwencja to wyraz sprzeciwu mieszkańców przeciw różnym gierkom upadłych polityków, którzy zostali odcięci od koryta przez tych samych mieszkańców.
A że coś musi być na rzeczy z tą strzelnicą to świadczy postawa wojewody, który nie chce mieć z tym nic wspólnego. I wice marszałka który jest z klucza partyjnego i ma w tym swój interes?
I wyszło na moje!! Referendum nieważne - niska frekwencja.
Ciekawostka. Senator jako prezydent gdyż rządził także z tylnego siedzenia powiatem nawalał sąsiednich włodarzy w tym szczególnie tego z Kożuchowa a jak przyszły wybory na senatora to tulił się do burmistrza, nawet przychodził na sesje i gloryfikował włodarza. To ciekawy socjologiczny typek.