Fot. Anna Krasko/Agencja Wyborcza.pl
1 z 10
Godzina zero
Pierwszego dnia festiwalu punktualnie o godz. 15 wybija godzina zero. W kilka sekund ogrodzone pole pod Dużą Sceną zapełnia się tłumem ludzi i rozpoczyna się walka o miejsce na drewnianej ścianie estradowej konstrukcji dla flag i tablic z nazwami miejscowości, ekip i innymi hasłami, którymi woodstockowicze chcą się wyróżnić. W lokowaniu gadżetów pomaga Pokojowy Patrol. W ruch idą młotki i gwoździe. Ludzie podnoszą się na barana, lewitują nad ziemią, machając nad głowami transparentami. Dopiero po zakończeniu procedury dekorowania sceny można oficjalnie rozpocząć Woodstock.
fot. Anna Krasko/Agencja Wyborcza.pl
2 z 10
Rocznica
W rocznicę Powstania Warszawskiego woodstockowe pole na chwilę się zatrzymuje. W tym roku nad głowami publiczności rozwinięto ogromną biało-czerwoną flagę, a trzech żołnierzy stanęło na warcie. Najmłodszy trzymał podniesioną do połowy flagę. To był najbardziej podniosły moment festiwalu.
Fot. Anna Krasko/Agencja Wyborcza.pl
3 z 10
Rzeźba terenu
Ogromną zaletą Woodstocku jest jego umiejscowienie. Teren jest górzysty i zalesiony. Stromą górę prowadzącą do ASP pokonuje dziennie tysiące ludzi. Widok z niej zapiera dech w piersiach. W dzień widać obozowiska i falę ludzi, w nocy genialnie oświetloną Dużą Scenę. Można przysiąść wygodnie na zboczu i jak w kinie letnim obserwować świetlne show. Nic dziwnego, że jest to ulubione miejsce do pamiątkowych fotografii.
Fot. Anna Krasko/Agencja Wyborcza.pl
4 z 10
Obozowiska
Woodstockowicze słyną z pomysłowości nie tylko w kwestii przebrań. Furorę robią oryginalne obozowiska. To nie są miejsca, nad którymi powiewają tylko kolorowe flagi. Niektórzy, jak ta ekipa z Leszna, posuwają się o krok dalej. Na festiwal przyjechali trabantem. Przywieźli ze sobą cały sprzęt gospodarstwa domowego: lodówkę, kuchenkę mikrofalową, dwa telewizory, wannę, kanapy, materac, a nawet komputer i drukarkę. Gdyby komuś zabrakło domowego spokoju, w ich wiosce mógłby znaleźć chwilę wytchnienia!
Fot. Anna Krasko/Agencja Wyborcza.pl
5 z 10
Strażacki prysznic
W największy upał w woodstockowe pole wyjeżdża wóz strażacki. Pojazd otoczony kordonem Pokojowego Patrolu powoli przemierza plac, oblewając ludzi wodą. W fali największych upałów strażacy wyjeżdżają nawet kilka razy. Unoszący się nad głowami kurz powoli i na chwilę opada, by po wyjeździe wozu wezbrać się na nowo. Wszak taneczne szaleństwo nie ustaje ani na chwilę.
Fot. Anna Krasko/Agencja Wyborcza.pl
6 z 10
Błotna kąpiel
Bez błotnych kąpieli nie byłoby Woodstocku. Fontanna zwana "grzybkiem" działa nieustannie. Tylko zimno może sprawić, że w "błotnym spa" nie będzie obłożenia. Niektórzy biegną w błoto w bikini, szortach, inni w garniturach, jeszcze inni zupełnie nago. Woda tryska na boki i nieraz dostanie się obserwatorom na brzegu. Wtedy nie ma innego wyjścia, niż dołączyć do roześmianego tłumu.
fot. Anna Kraśko / Agencja Wyborcza.pl
7 z 10
Pogo pod sceną
Woodstock żyje 24 godziny na dobę. Największe zagęszczenie woodstockowiczów następuje oczywiście na koncertach. Pod sceną nie widać końca tłumu. Komu uda się dotrzeć na przód, stanowiska nie opuszcza już do końca - chyba że zostanie przeniesiony na fali rąk w inne miejsce. To prawdziwy kocioł. Niektórzy próbują wdrapać się na scenę. Trzeba dać się ponieść, by nie polec!
Fot. Anna Krasko/Agencja Wyborcza.pl
8 z 10
Flagi i transparenty
Transparenty przywozi niemal każdy. Służą do odnalezienia się w tłumie i zaznaczenia obecności na festiwalu. Na otwarciu festiwalu zasłaniają niemal cały horyzont. Są na nich nazwy miejscowości, symbole czy loga. Pomysłowość twórców nie zna granic. Pełnią też funkcję informacyjną. Przykład? Słynne "Mamo, żyję". Dzięki nim na woodstockowym polu tworzy się unikalny klimat.
Fot. Anna Krasko/Agencja Wyborcza.pl
9 z 10
Przebierańcy
Na Woodstocku spotkać można wszystkich: festiwalowych weteranów, punków, rastafarian, hipsterów i wszelkiej maści przebierańców, z całego świata i w każdym wieku. Im bardziej kolorowo i dziwnie, tym lepiej. Pomysłowość nie zna granic.
Fot. Anna Krasko/Agencja Wyborcza.pl
10 z 10
Rodzinne wakacje
Zaletą Woodstocku jest jego otwartość na różne potrzeby. Festiwal to już nie tylko "survival" i spartańskie warunki, ale przyjemnie spędzony czas z bliskimi. Pole namiotowe specjalnie dla rodzin z dziećmi pozwala przyjeżdżać tu rodzicom nawet z najmłodszymi pociechami. Są małe bobasy, które ledwie ukończyły roczek, i kilkuletnie brzdące. Rodzice mówią o wychowywaniu pociech we wspólnocie i tolerancji. A sami nie muszą rezygnować z ulubionego festiwalu. To prawdziwe rodzinne wakacje: posiłki na świeżym powietrzu, spanie w namiotach i wspólnie spędzony czas.
Wszystkie komentarze