Procedury, procedury
Firma zatrudnia na razie siedem osób. Pracują w niej energetycy, specjaliści od chłodnictwa i łączy transmisyjnych. Nikt nieuprawniony nie może do nich wejść. Pracują w skupieniu. - Jesteśmy po audycie jednego z banków i okazuje się, że jesteśmy nie największym, ale jedynym prawdziwym i najnowocześniejszym Data Center w Polsce, choć niewiele mniejszym niż podobny ośrodek Ministerstwa Finansów w Radomiu. Jednym z najnowocześniejszych w Europie. Nasze procedury są surowsze niż banku. Bo jeżeli stracimy dane, nie ma takich pieniędzy, które pozwolą nam je odzyskać - wyjaśnia.
fot. Anna Krasko/Agencja Gazeta
Data Center opiera się na podwójnych instalacjach. Wszystkie kluczowe urządzenia są zdublowane, by uniknąć awarii pojedynczych elementów. W nowosolskiej firmie mają jeszcze trzecią, dla siebie. - Parafrazując, w naszym ośrodku jest tak jak z umywalkami w szpitalu. Dwie dla chirurga, na wypadek gdyby się jedna zapchała. U nas jest jeszcze trzecia, dla służb technicznych. Klientowi gwarantujemy w ten sposób, że on sobie zawsze ręce umyje - mówi Stępski. (Na zdjęciu podwójne sieci światłowodów).
fot. Anna Krasko/Agencja Gazeta
Gdyby wybuchł pożar, serwery ugaszą specjalnym gazem. W pomieszczeniach, w których się znajdują serwery użycie wody, piany lub proszku gaśniczego spowodowałoby dodatkowe szkody. W przeciwieństwie do dwutlenku węgla jest on bezpieczniejszy dla ludzi i nie wywołuje szoku termicznego gaszonych obiektów. Bywa stosowany w muzeach, szpitalach, bibliotekach czy bankach.. Jedna akcja gaśnicza kosztowałaby ok. 200 tys. zł. - To dużo, jednak chronimy dane które dla naszych klientów są bezcenne. Jeśli coś się pali, to chcemy to gasić tak, aby odzyskać dane i nie uszkodzić serwerów. Gdybyśmy użyli gaśnicy samochodowej albo wody, serwer mógłby służyć już tylko jako przycisk do papieru.
Wszystkie komentarze