Fot. Sebastian Rzepiel / Agencja Wyborcza.pl
Jankowski strzela focha!
Historia z sezonu 201/13. Radość zapanowała przeogromna, gdy okazało się, że do Ganiego Lawala dołączy drugi podkoszowy smok z NBA - Jordan Williams. Niestety, zanim Williams wylądował w Berlinie i zanim zaczął się mecz z Kotwicą w Kołobrzegu, stało się coś, co się chyba stać musiało. Za oceanem wydarzenia biegły ze sporym opóźnieniem, lecz jednak szybko. Lawal i Williams wiedzieli, że NBA, o której marzą, ruszy. Zastal przestał ich interesować.
Po Lawalu dało się to poznać, gdy piłki, które zwykle pakował wprost do kosza, w Kołobrzegu ładował w obręcz. Jednak, mimo że center była już myślami daleko, kolejną wyjazdową wygraną zastalowcy ściskali już w garści. Ściskali jednak strasznie nieuważnie. Pół minuty bez sensu - tak tytułowaliśmy relację z Kołobrzegu, gdy na finiszu, w ostatnich sekundach Zastal dał sobie odebrać siedmiopunktowe prowadzenie. Nawet trener Jankowski oniemiał. I w dogrywce strzelił focha. Usiadł i znieruchomiał.
Nie ogłaszał zmian, nie wtrącał się w wydarzenia na boisku. Nie szalał przy linii, nie prosił o przerwę. Jego twarz przybrała dziwne oblicze. - Obraziłem się. I jeszcze długo będę obrażony. Można sobie walczyć, rysować akcje, tylko co z tego, skoro potem zawodnicy robią na odwrót. W dogrywce postanowiłem pokazać im, jak to będzie, gdy będą walczyć sami.
Wszystkie komentarze