12 lutego 1999 r. (Waldemar Gruszczyński)
Premiera "Ogniem i mieczem"
Szaleństwo w kinie Wenus. W holu strategiczne miejsca zajmują Okocim i Coca -Cola, bileterki nie wychodzą z kas, obsługa pucuje podłogę, a szefowa kina przy telefonie powtarza: - Na premierę nie ma miejsc.
Pierwszy kinoman zadzwonił po rezerwację ponad dwa tygodnie temu. Od tego czasu w kinie Wenus sprzedano ponad 8 tys. biletów. Po kilkaset biletów dla pracowników wzięły Telekomunikacja i Bank Zachodni. Miejsca rezerwował zielonogórski Urząd Gminy.
- To jakiś szał. Mam tu gorącą linię. Do domu też dzwonią, nawet do godziny 22. Wszyscy chcą zobaczyć dzieło Hoffmana. Wszyscy proszą o bilety. Nawet jak w domu odbieram telefony, to mówię odruchowo "kino Wenus, słucham" - mówi Irena Kondratowicz, szefowa zielonogórskich kin Wenus i Nysy pomiędzy jednym a drugim telefonem. - Jak przychodzę rano do pracy, mam zagraną prośbami całą sekretarkę automatyczną.
Tymczasem kino będzie przez cały czas pod lupą. Kontrolować je będą dystrybutorzy i ludzie z Kredyt Banku PBI, który wyłożył na produkcję "Ogniem i mieczem" parę milionów dolarów. Kontrolerzy będą liczyć widzów, pieniądze i bilety. Oraz czuwać, by nikt nie skopiował filmu. A "kiniarze" będą pisać codzienny raport do dystrybutora i wysyłać pieniądze do banku. Kredyt zaciągnięty na film trzeba jak najszybciej spłacić.
Wczoraj po południu w kinie zaczęła się instalować Coca-Cola z chłodziarkami, potem wjechał Okocim z przenośnym barem.
- Pana pod palmy, kwiaty za schody, chłodziarki na prawo - dyrygowała szefowa kina. - A obok stoisko z filmowymi koszulkami. Jak w supermarkecie.
Wczoraj przed kasami nawet na chwilę nie malały kolejki chętnych na specjalny przedpremierowy nocny pokaz o godz. 22.30. Ale prawdziwa feta dziś o godz. 16.30 i 19. Na wieczornym seansie w fotelach zasiądą władze sejmiku wojewódzkiego i urzędnicy miejscy. W holu będzie lało się darmowe piwo i cola. Wieczorem na ścianach zdjęcia filmowe swojego autorstwa rozwieszał w antyramach zielonogórzanin Łukasz Gauza, który był na planie "Ogniem i mieczem".
Przedpremierowe szaleństwo udzieliło się też "Gazecie" i naszym Czytelnikom. W trwającym tydzień konkursie ze znajomości "Ogniem i mieczem" dzwoniły dziesiątki Czytelników. Jedni cytowali encyklopedie i książki, inni, prawdziwi znawcy, mówili o bohaterach Sienkiewicza z autentyczną pasją. Na pytania odpowiadali po 20 minut i dłużej.
- Chyba będzie rekord. Przeskoczy "Titanica". Ale jak to się skończy, idę na urlop - zarzeka się Irena Kondratowicz. - Tylko że przyszły już reklamy "Pana Tadeusza". Dziś je wyświetlimy.
Wszystkie komentarze