22 maja 1999 r. (WALDEMAR GRUSZCZYŃSKI)
Lewicowe władze miasta po cichu wprowadziły projekt likwidacji straży miejskiej, bo "nie spełnia społecznych oczekiwań". Radni AWS o projekcie dowiedzieli się z "Gazety". To szaleństwo - twierdzi lider Akcji.
Przygotowania do likwidacji przebiegają po cichu. Zarząd Miasta przekazał projekt kasacji municypalnych w czwartek w momencie, kiedy był już ustalony porządek obrad najbliższej sesji Rady Miejskiej. Część radnych dowiedziała się o pomyśle z "Gazety".
- To jakiś absurd. Pierwsze słyszę o takim projekcie. Nie wyobrażam sobie likwidacji strażników. Przecież policja nie zastąpi ich w drobnych, miejskich sprawach. Wszystko przebiega bez konsultacji. Jako klub przygotowaliśmy się tylko do dyskusji nad zwiększeniem etatów w policji - mówi wiceprzewodniczący Rady Marek Kamiński z AWS.
Zarząd Miasta uprawia zabawę w chowanego. Członkowie Zarządu nabrali wody w usta i nie chcą się wypowiadać na temat swojego pomysłu. Prezydent miasta Zygmunt Listowski przebywa w niemieckim Verden. - Tylko prezydent będzie komentował tę sprawę. Zrobi to w poniedziałek na konferencji prasowej - odpowiada Tomasz Burchardt, rzecznik Zarządu.
Jak dowiedziała się "Gazeta", Zarząd będzie tłumaczył radnym, że miasta nie stać na jednoczesne utrzymanie dzielnicowych i municypalnych. Być może zdecyduje też o powołaniu jakiejś nowej miejskiej formacji, w której pracowałoby ok. 16 strażników. Rozpatruje również możliwość przeniesienia strażników do kontrolerów targowisk lub do wydziału finansowego Urzędu Miejskiego. Majątek straży przejmie Wydział Budżetowo-Gospodarczy.
Głosowanie na wtorkowej seji Rady zbiega się z głosowaniem nad zwiększeniem etatów w Komendzie Miejskiej Policji. 10 funkcjonariuszy straży dostanie propozycję pracy w policji jako dzielnicowi. Przez pięć lat opłacać etaty ma miasto.
W uzasadnieniu projektu, podpisanym przez wiceprezydenta Andrzeja Judzińskiego, jest mowa o tym, że dzięki zlikwidowaniu straży miasto zaoszczędzi ok. 500 tys. zł (tegoroczny budżet na municypalnych wynosi 1,4 mln zł). Dalej Judziński pisze: "Na podjęcie proponowanego rozwiązania ma też wpływ zmniejszenie społecznej akceptacji tej jednostki organizacyjnej". W podobnym duchu wypowiada się radny SLD Zbigniew Bartkowiak z Komisji Praworządności i Porządku Publicznego, który od dawna krytykował porządki w straży miejskiej, a zwłaszcza jej komendanta Zbigniewa Rudnika. - Straż nie spełniła społecznych oczekiwań - mówi Bartkowiak.
Lewicowy Zarząd robi to, czego od dawna domagają się postkomuniści. Już w ub. roku Adam Ruszczyński, ówczesny lider lewicy, krytykował straż, którą kontrolował specjalny zespół radnych. We wnioskach radni zapisali m.in., że komendant Rudnik nie nadaje się do pełnienia tej funkcji. Ówczesny Zarząd Miasta zarzuty radnych wobec komendanta określił jako wyssane z palca.
SLD-owscy radni zaatakowali jeszcze raz w marcu tego roku. Oskarżyli wtedy komendanta Rudnika m.in. o nieprawidłowe umundurowanie funkcjonariuszy, zbyt wiele etatów administracyjnych, nieprzepisowe używanie tzw. kogutów. - Strażnicy zamiast pracować, grają w gry komputerowe, szef wydaje głupie komendy, elita szyje sobie mundury w Ermitażu - grzmiał Bartkowiak. Prezydent miasta Zygmunt Listowski zarządził wtedy kontrolę straży miejskiej. W jej efekcie Rudnikowi udzielono nagany. Ten zaś od nagany odwołał się do Sądu Pracy. Obecnie Rudnik przebywa na zwolnieniu lekarskim.
Wszystkie komentarze