mat. prasowe
Partia "Bezpartyjnych"
Mam dość partyjnych bonzów, którzy mówią mi, co mam robić, którzy mówią mi: jeżeli powiesz coś źle, to ci zabierzemy te pieniądze. Tak być nie może. Tak kiedyś było. Czy chcemy wrócić do czasów, w których jeżeli powiesz dobrze o partii, to dostaniesz talon na samochód czy na telewizor? Do tego chcemy wrócić, o to walczyliśmy? Nie. To ludzie tworzą ten kraj, a nie partie, które starają się to państwo zawłaszczyć - przemawiał prezydent Janusz Kubicki na wrześniowym zjeździe ruchu "Bezpartyjnych" pod Poznaniem.
Kubicki na konwencie Bezpartyjnych. Wzniosłe słowa i przytyk w stronę marszałek [WIDEO, ZDJĘCIA]
Zielonogórski prezydent wszedł do grona liderów ruchu razem z prezydentami Szczecina i Lubina. Przekaz właściwie jest jeden: partie to zło, a samorządowcy bez legitymacji odwrotnie. "Bezpartyjni" grożą, że wystartują do sejmików i zgarną władzę w regionach.
Piotr Bakselerowicz/AG
Wszystko jasne? Nie do końca. Bo wśród "Bezpartyjnych" jest mnóstwo działaczy z dużym partyjnym stażem w przeszłości. W Lubuskiem obok Kubickiego (dawniej działacz SLD), prym wiodą Edward Fedko i Franciszek Wołowicz, którzy długo nosili legitymacje PZPR i SLD. Ale o atutach bezpartyjności mogą opowiadać nieprzerwanie.
Bezpartyjni zasłynęli też z pomysłu, by z wyborów na szczeblu samorządowym wykluczyć partie polityczne. Adam Urbaniak (PO), przewodniczący rady miasta, ripostował, że "oni chcą zrobić to samo, co PiS, tylko w drugą stronę".
Kubicki z kolegami: Stop partiom w samorządach. Urbaniak: Oni dyskryminują jak PiS
Tyszkiewicz: Partia "bezpartyjnych" podryfuje do PiS [ROZMOWA]
Wszystkie komentarze