W czwartek w Kostrzynie nad Odrą rozpoczyna się Pol'and'Rock Festival, do tej pory znany wszystkim jako Przystanek Woodstock. W ciągu trzech dni na paru scenach zagra kilkadziesiąt zespołów. Których koncertów nie warto przegapić? Wybraliśmy 10 najciekawszych - wśród nich gwiazdy, jak i bardziej niszowe, choć nie mniej cenne pozycje [KLIKNIJ W ZDJĘCIE, ABY CZYTAĆ DALEJ]
REKLAMA
MARCIN WOJCIECHOWSKI
1 z 12
Pablopavo & Ludziki
Zaczynał jako gitarzysta i reggae'owy maniak, największą popularność zdobył jako melorecytator w zespole Vavamuffin. Na szczęście, skierował swoją drogę na inne tory i dziś robi za poetycki głos pokolenia. Zwłaszcza rodzimej Warszawy, która go inspiruje, dołuje i każe się wciąż odkrywać na nowo. Twórczość Pablopavo, czyli właściwie Pawła Sołtysa, ceni mocno choćby pisarz Marcin Świetlicki.
Solowa kariera Pablopavo nabrała tempa po wydaniu w 2014 r. w duecie z producentem Praczasem albumu "Głodne kawałki". W tym samym roku odebrał Paszport Polityki w kategorii muzyka popularna. Rok później z tym samym Praczasem i jeszcze Iwankiem wypuścili płytę "Wir" z hitowym singlem "Październikowy facet". Długo utrzymywał się na listach przebojów.
Co gra Pablopavo z Ludzikami? Niesamowicie trudno to określić. Sięgają po różne gatunki, ale nie ukrywajmy: to akompaniament. Na pierwszym planie funkcjonują teksty Sołtysa, błyskotliwe, nieoczywiste i bardzo sprawne. Bo Sołtys od zawsze pisał. Kiedyś m.in. dla "Lampy", a na koncie ma przecież także własną, świetnie przyjętą książkę "Mikrotyki".
Koncert Pablopavo & Ludzików - piątek, mała scena, godz. 23.10
BARTŁOMIEJ BARCZYK
2 z 12
Judas Priest
Jest coś krzepiącego w tym, że po ponad 40 latach Bogowie Metalu nadal są zakochani w muzycznym gatunku, który uprawiają - napisał o ich poprzedniej płycie "Redeemer Of Souls" recenzent brytyjskiego Guardiana. Najnowszy album Judas Priest nazywa się natomiast "Firepower". Właściwie miało go nie być, bo kilka lat temu muzycy poważnie zapowiadali przejście na emeryturę. Nic z tego, po prostu ciągnie wilka do lasu.
Zespół Judas Priest narodził się w Anglii, w 1969 r. Można ich bez przesady nazwać ojcami stylu heavy metalu, który święcił triumfy w latach 80. ub. wieku. K.K. Downing i Glenn Tipton wprowadzili piekielnie szybkie dwie gitary prowadzące. Do tego doszedł unikalny głos Roba Halforda. No i ten dress code: skórzane spodnie i nabijane ćwiekami pieszczochy. Na scenie dymy, mocne światła i ostre granie.
Co to były za czasy! Judas Priest rząd metalowych dusz sprawowały z takimi grupami jak Iron Maiden i Metallica. Do dziś cieszy się ogromnym szacunkiem fanów. Bo jak gra Judas Priest, przed naszymi oczami dzieje się znów historia rocka. W końcu zespół dorobił się zasłużenie renomy "Metal Gods".
Koncert Judas Priest - piątek, duża scena, godz. 22.20
PRZEMYSŁAW SKRZYDŁO
3 z 12
Wojtek Mazolewski & Zespół Pieśni i Tańca Śląsk
Wojtek Mazolewski to już niemal człowiek instytucja w polskiej muzyce. Potrafi połączyć ambitne z efektownym i przyjemnym dla ucha. Na Pol'and'Rock zagra o północy na dużej scenie pierwszego dnia festiwalu. Mazolewski wystąpi z projektem 'Chaos Pełen Idei', nawiązującym do jego ostatniej płyty.
Co jednak najciekawsze, Mazolewski do współpracy zaprosił Zespół Pieśni i Tańca "Śląsk". Usłyszymy więc nieoklepaną mieszankę jazzu, rocka i rodzimego folku.
Zespół Mazolewskiego będą tworzyć: Joanna Duda, Oskar Torok, Qba Janicki, Piotr Chęcki, Marek Pospieszalski oraz Cyprian Baszyński. Obok nich i artystów Śląska wystąpią także Ania Rusowicz, John Porter i Wojciech Waglewski.
To nie pierwsze spotkanie Mazolewskiego z zespołem Śląsk. Artyści mają za sobą wspólny występ w Żywcu, podczas finałowego koncertu "Męskiego Grania" w sierpniu 2016 r. Chór Śląska wykonał wówczas wraz z muzykami Quintetu Wojtka Mazolewskiego kilka utworów, w tym m.in. "Karolinkę" w jazzowej aranżacji. Było energetycznie, o czym można przekonać się oglądając poniższe nagranie:
Koncert Mazolewskiego z zespołem "Śląsk" - czwartek, duża scena, godz. 22.40
materiały prasowe
4 z 12
Gojira
Francuzi grają mocną gitarową muzykę, ale trudną do sklasyfikowania. Można powiedzieć, że pogranicze death, trash i groove metalu z elementami progresywnego rocka. Wyróżnia ich to, że starają się unikać wytartych klisz i standardów. Ich riffy brzmią po prostu inaczej. Jedni skojarzą Gojirę z Sepulturą, inni Toolem, a jeszcze inni z mniej popularnym, choć równie kultowym Neurosis.
Zespół został założony 1996 r. we francuskim Ondres we Francji z inicjatywy braci Josepha (wokal, gitara) i Maria Duplantier (perkusja) oraz Christiana Andreu (gitara). Składu dopełnił basista Jean-Michel Labadie. Początkowo występowali jako Godzilla. Stosować obecną nazwę zaczęli ok. 2000 roku, po nagraniu kilku dem.
Koncert grupy Gojira - czwartek, duża scena, godz. 19.40
Fot. Radek Polak / materiały prasowe
5 z 12
Kapela ze wsi Warszawa
Lubiłeś ich za nazwę, jeszcze zanim usłyszałeś, co grają. A tak poważnie to chyba jedyny współczesny polski zespół folkowy, który przebił się do nieco szerszej publiczności (z naciskiem na nieco, bo to jednak wciąż niszowa sztuka).
Kapela ze wsi Warszawa niedawno świętowała 20-lecie istnienia. Na czym polega ich fenomen? A no na tym, że tradycyjną muzykę Mazowsza - przy wierności technikom gry i śpiewu - osadzają w awangardowych interpretacjach. Muzycy nie boją się zestawiać ludowych instrumentów (skrzypce, cymbały, barabany) choćby z DJ-skimi skreczami i elektroniką. Wykorzystują też również repliki historycznych zrekonstruowanych instrumentów jak fidel płocka czy suka biłgorajska.
Obecny skład: Magdalena Sobczak Kotnarowska, Sylwia Świątkowska, Ewa Wałecka, Piotr Gliński, Paweł Mazurczak, Maciej Szajkowski, Mariusz Dziurawiec, Miłosz Gawryłkiewicz.
Koncert Kapeli ze wsi Warszawa - czwartek, scena VIVA Kultura (namiot Kryszny), godz. 20.40
Wojciech Otłowski
6 z 12
Blues Pills
Czysta energia. Blues, ale w nowoczesnym brzmieniu, z rockowym zadziorem i nutką psychodelii. Do tego barwny i bogaty głos wokalistki Elin Larsson. Razem gra to naprawdę dobrze.
Po nazwisku wokalistki domyślacie się już, że mowa tu o szwedzkim zespole. I rzeczywiście, Blues Pills powstał w kraju Trzech Koron, ale skład ma międzynarodowy. Basista Zack Anderson jest Amerykaninem, a gitarzysta Dorian Sorriaux - Francuzem. Skład zamyka szwedzki perkusista André Kvarnström. Wszyscy trzej to bardzo sprawni instrumentaliści.
Grupa powstała w 2011 r., a zdążyła już osiągnąć szczyty europejskich list przebojów i wypełnić do ostatnich miejsc największe sale koncertowe. Tego występu na Pol'and'Rock Festival 2018 zdecydowanie nie warto przegapić.
Koncert Blues Pills - sobota, mała scena, godz. 21.50
ŁUKASZ NOWACZYK
7 z 12
Laboratorium
Złota epoka polskiego jazzu. Mówi wam to coś? Jeśli nie, to musicie wiedzieć, że w każdym zakątku świata jest ktoś, kto słyszał polskie Laboratorium. To legenda gatunku zwanego jazz rockiem (z naciskiem na ten pierwszy).
Grupa powstała w 1970 r., a u szczytu sławy znalazła się mniej więcej dekadę później. Od początku charakteryzowała się zamiłowaniem do improwizacji i eksperymentów. Już na pierwszej płycie muzycy Laboratorium pokazywali odmienne podejście do harmonii czy budowania napięcia.
Na przestrzeni lat skład zespołu zmieniał się wielokrotnie, podobnie jak instrumentarium. Filarami 'Laborki' pozostają jednak dwaj koledzy z tej samej ulicy i tych samych szkół - Janusz Grzywacz i Marek Stryszkowski.
Laboratorium w Kostrzynie wystąpi w składzie: Janusz Grzywacz (instrumenty klawiszowe), Marek Stryszowski (saksofon altowy, EWI, wokal), Krzysztof Ścierański (bas), Marek Raduli (gitara) oraz jako gość specjalny Bernard Maseli (wibrafon).
Na festiwalu zagrać miał też perkusista Grzegorz Grzyb. Niestety, 23 lipca zginął potrącony przez samochód. Jechał rowerem ul. Modlińską w Warszawie. 47-latek był zapalonym kolarzem, a jako muzyk występował między innymi u boku Muńka Staszczyka w zespole Szwagierkolaska. Więcej: Znany muzyk jazzowy zginął w wypadku na Modlińskiej.
Koncert Laboratorium - czwartek, mała scena, godz. 23.10
Goo Goo Dolls
8 z 12
Goo Goo Dols
Z ręką na sercu, kto nie słyszał "Iris" Goo Goo Dolls, marny z niego znawca rocka. Przebój powstał na potrzeby ścieżki dźwiękowej filmowego klasyku "Miasto Aniołów", w którym główną rolę zagrał sam Nicholas Cage. Numer Amerykanów jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych muzycznych utworów ostatniego dziesięciolecia XX wieku. Bo muzycy znakomicie radzą sobie z gatunkiem ballady rockowej.
Z nazwą zespołu z Buffalo wiąże się anegdota. Muzycy wymyślili ja naprędce, korzystając z artykułu w magazynie "True Detective", gdy jeden z menedżerów zagroził muzykom, że nie wpuści ich na scenę. Nazwać grupę Sex Maggots, po prostu to obraza moralności.
Więc zmienili i chyba wyszło im to na dobre. Przez ponad 30 lat sprzedali 12 mln płyt. Po prostu wokalista i gitarzysta John Rzeznik (tak, tak, polskie korzenie) dobrze wiedział, co robi. W czym spory udział ma też Robby Takac, zdolny gitarzysta i wokalista, który zwykł występować na boso. Boso, ale w ostrogach, można powiedzieć.
Koncert Goo Goo Dolls - czwartek, duża scena, godz. 1.40
9 z 12
Tides from Nebula
Muzyka bez wokalu? Coraz rzadsze zjawisko, zwłaszcza w gitarowym graniu. W gatunku zwany post-rockiem to jednak rzecz zupełnie normalna. Pewnie dlatego polskiemu Tides from Nebula łatwiej niż innym zespołom dotrzeć do międzynarodowego odbiorcy. Wiadomo, dla Anglika nasze śpiewanie po angielsku (prawie) zawsze będzie brzmiało jakoś pokracznie.
Koncerty Tides from Nebula to podróż przez krainę dźwięków i rozwlekłych harmonii. W końcu nieprzypadkowo nazwa zespołu nawiązuje do mgławicy, obłoku gazu i pyłu międzygwiazdowego. - Bardzo interesuje nas tematyka kosmiczna, kosmiczny klimat, a zarazem bardzo naturalne klimaty, morze, roślinność, itp. Według nas nazwa w miarę dobrze oddaje muzykę i klimat kompozycji - tłumaczył swego czasu Maciej Karbowski, który w zespole gra na gitarze i instrumentach klawiszowych.
Przyjdźcie więc na koncert i odpłyńcie... Tylko nie zaśnijcie, bo będzie późna noc.
Koncert Tides from Nebula - czwartek, namiot ASP, godz. 3.10
10 z 12
Alestorm
Gwiazdy gatunku zwanego pirackim metalem. Żywiołowi Szkoci wymyślili połączenie black, death/heavy metalu z instrumentami i humorem osadzonym w tematyce pirackiej. Oczywiście, towarzyszy temu cały korsarski sztafaż.
Kapela powstała w 2004 r. w mieście Perth nad rzeką Tay w Szkocji. Początkowo Szkoci grali jako Battleheart, ale po nagraniu dwóch demówek zmienili nazwę. Miłość do pirackich opowieści widać najlepiej w tytułach płyt czy piosenek - "Leviathan", "Black Sails at Midnight", "Pirate Song" czy "You Are a Pirate" . Zespół ma w repertuarze także słynny temat z filmowej serii "Piraci z Karaibów".
Koncert Alestorm - czwartek, duża scena, godz. 18.10
Fot. Grzegorz Skowronek / Agencja Wyborcza.pl
11 z 12
Inne
Wzmianki honorowe:
Vile Assembly - projekt trzech muzyków i producentów: Marka Wainwrighta, Marka Webba i Paula Masona. Zeszli się w Liverpoolu i szybko narobili hałasu na Wyspach. Pierwszy singiel "Suicide Feast", który chwaliła rozgłośnia BBC Radio 6, dotarł nawet do Japonii.
- sobota, mała scena, godz. 19.00
Alpha Blondy - niewiele będzie reggae w tym roku w Kostrzynie, więc miłośnicy bujanych rytmów z pewnością nie ominą tej pozycji. Alpha Blondy to legenda, gra od 1982 r. Popularny nie tylko w całej Afryce, płyty sprzedaje na całym świecie. Swoje utwory wykonuje w języku angielskim, francuskim oraz językach z Wybrzeża Kości Słoniowej, zwłaszcza diula oraz niektóre kawałki w języku hebrajskim i arabskim.
- sobota, duża scena, godz. 20.40
Snowman - polski zespół indie rockowy. Brzmienie mają światowe, a podobać się mogą zwłaszcza starannie zaaranżowane linie wokalu. Z drugiej strony, odstraszyć mogą nieco (?) infantylne teksty.
- piątek, duża scena, godz. 16.20
Hentai Corporation - szaleni Czesi, co ponad wszystko cenią sobie dobrą zabawę. Mocne gitarowe granie bez zbytniej "napinki". Mówi się, że ich muzykę mogliby grać Led Zeppelin, o ile wcześniej wynaleziono by drum'n'bass, a oni sami nasłuchali się jeszcze Napalm Death.
Wszystkie komentarze