Zielonogórskie city
Tak duży wzrost liczby mieszkańców oznaczał następną falę inwestycji osiedlowych i w infrastrukturze miasta. Rewolucją miała być tzw. wewnętrzna obwodnica, jak mówił jeden z projektantów: coś w rodzaju pierścienia opasającego śródmieście. Jej zbudowanie wiązało się z przesunięciem granic śródmieścia aż do dworca. Jeszcze w tym samym roku zaczęto wyburzać jego stary gmach, a w 1967 r. powstał nowy, szklany budynek.
Chociaż makiety nowego futurystycznego centrum prezentowano z wielkim entuzjazmem, dziś wielu uważa zielonogórskie city z biurowcami Nafty, Domu Handlowego i DT Centrum, za jedną z najbrzydszych części miasta. Wśród zarzutów najczęściej pojawia się duża niespójność. Część budynków wygląda tak, jakby przypadkiem postawiono je akurat w tym, a nie innym miejscu.
Według Andrzeja Kirmiela, historyka i dyrektora Muzeum w Międzyrzeczu, przestrzeń Grünbergu planowano z dużo większym zmysłem niż Zieloną Górę po wojnie. Dużą wagę przykładano do otoczenia i spójności stawianych budynków. Do projektowania ich często zatrudniano architektów spoza miasta, np. z Berlina - mówi Kirmiel.
Wszystkie komentarze