- Na zawsze do historii przejdzie ta osada, która zdobędzie kajakowe złoto, bo w Polsce tego jeszcze nikt nie zrobił. Nie dmucham balonu, ale wiem, że dziewczyny są przygotowane, aby bić się o podium i to nie raz - odważnie o oczekiwaniach kadry kobiet mówi trener Tomasz Kryk.
Jakie dziewczyny? Takie jak choćby 26-letnia Karolina Naja z AZS AWF Gorzów.
To było siedem lat temu. Dziewczyna z Tychów pierwszy raz pojawiła się na gorzowskiej przystani.
- Z lękiem schodziłam na Wartę i pływałam blisko brzegu, jak te dzieciaczki, które dopiero uczą się wiosłować. W swoim pierwszym klubie pływałam jednak na jeziorze, na spokojnej wodzie, rzeka to co innego - opowiadała Naja. Wtedy drobna nastolatka z marzeniami, dziś 26-letnia kobieta, jedna z najlepszych kajakarek na świecie, która zna już smak olimpijskiego podium.
Razem z o pięć lat starszą Beatą Mikołajczyk z Bydgoszczy w kajakowej dwójce przegrały w finale z Niemkami i Węgierkami, ale odparły atak Chinek. Brąz wygrały o 136 tysięcznych sekundy!
- Tych obrazów już nigdy nie zapomnę - opowiadała Naja. - Tuż za metą czułam, że jesteśmy trzecie, i nawet Beata mnie nie przekonała, że może być jednak gorzej. Szaleństwo. Podium olimpijskie to przecież podium dla wybranych.
Kilka miesięcy później medal został odwieszony w widoczne miejsce. Zaczęła się operacja Rio de Janeiro. Przemyślana, z wnioskami z tego, co działo się przed i w Londynie. Wszystko po to, aby wynik w Brazylii był jeszcze bardziej okazały, nawet kosztem tytułów na mistrzostwach świata i Europy.
Naja na igrzyskach powalczy nie tylko w dwójce wspólnie z Mikołajczyk, lecz także w czwórce. W tej drugiej konkurencji Polki cały czas czekają na pierwszy, olimpijski medal w historii, odczarowanie fatum czwartego miejsca.
- Do Brazylii lecimy 10 sierpnia. Nastrój? Naprawdę pozytywny. Jesteśmy pewne swojej formy i możliwości. Na ostatnich badaniach specjalistycznych biłyśmy rekordy. W Londynie dałyśmy radę, a czuję, że teraz jesteśmy lepsze - zapewniła Naja.
Wszystkie komentarze