Plebiscyt kulturalny Ale Sztuka! 2016 wkracza w swój kolejny etap. Poznaliśmy sześciu nominowanych do nagrody. Kto zachwycił w ub. roku? Poznajcie nominowanych. Dwóch z nich odbierze statuetki na uroczystej gali
REKLAMA
1 z 7
Ale Sztuka! ze zmianami
To już nasz ósmy plebiscyt kulturalny Ale Sztuka!, ale pierwszy w takim gronie. Dla odmiany, w tym roku organizujemy go wspólnie z Radiem Index i Telewizją Zielona Góra. Naszym partnerem zostało Regionalne Centrum Animacji Kultury. Po siedmiu latach ze współpracy z "Gazetą Wyborczą" wycofały się media publiczne.
Kapituła złożona z przedstawicieli trzech redakcji wyłoniła sześciu nominowanych. Wybór nie był prosty. Przez ostatnie tygodnie na nasze skrzynki spłynęło blisko dwieście maili, w których czytelnicy, widzowie i słuchacze zgłaszali swoje typy. Za wszystkie bardzo dziękujemy. Znów nie zawiedliście. Pokazaliście, że lokalna kultura nie jest wam obojętna. Zebraliśmy prawie 50 waszych propozycji, spośród których wybraliśmy sześciu pretendentów do statuetki. Dwóch z nich otrzyma statuetkę podczas gali w środę, 8 lutego w Tancbudzie przy ul. Okulickiego. Oto nominowani.
Fot. Tomasz Pastyrczyk
2 z 7
Magda Mikołajczyk
Ból. Zmęczenie. Smutek. Lęki. Bieda. (...) Weź niep..., uśmiechnij się i żyj - te słowa w ub. roku usłyszały i cytowały miliony ludzi. Parodia reklamy środka przeciwbólowego w wykonaniu aktorki kabaretowej Magdy Mikołajczyk (formacje Szum i Słoiczek po Cukrze) była hitem internetu i doczekała się ponad 6 milionów odsłon. Magda Mikołajczyk zagrała też jedną z głównych ról w filmie "33 minuty w Zielonej Górze".
Prowadzi bloga Matko Jedyna, w którym w zabawny i inteligentny sposób odkrywa blaski i cienie macierzyństwa. - Pamiętnik ów wyzwala we mnie od początku kalejdoskop emocji. Od wybuchów śmiechu do łez. Rozweselić człowieka, nie popadając w pretensjonalność i kicz, to sztuka. Magdalena ma ten dar.Parodia reklamy środka przeciwbólowego z wielomilionową widownią w sieci to majstersztyk krótkiej formy filmowej. Wymowne hasło końcowe przypominam sobie za każdym razem, gdy przychodzi mi ponarzekać na świat - napisał w swoich nominacjach filmowiec Grzegorz Lipiec.
materiały promocyjne
3 z 7
Rafał Żuraw Żurawiński
- Chciałem zaprosić choćby kolegów z MATE, ale doszedłem do wniosku, że jeśli tak zrobię, to już nie będzie solówa. Nawet zastanawiałem się nad płytą z samym wokalem, ale na razie odpuściłem. Może w przyszłości. To byłoby odważne i ciekawe, choć na pewno niesprzedajne - mówi Żuraw o kulisach powstawanie płyty A.R.E.
I wydawać by się mogło, że jego solowy debiut jest rzeczą zrobioną trochę pod prąd, wbrew panującym trendom. Jednak szczerość i żywiołowość płyty przyciąga jak magnes. Do tego mieszanka słowiańskiego folku z hawajskim brzmieniem robi piorunujące wrażenie. Całość brzmi tak, jakby wymyślił ją mieszkaniec lasu - odcięty od świata, sam na sam z ukulele i piosenkami w głowie. Nagranie całego albumu z tylko jednym, do tego dość ograniczonym brzmieniowo instrumentem brzmi jak muzyczne samobójstwo. O dziwo, jest w tym szaleństwie metoda i - przede wszystkim - całe wiadra niezaprzeczalnego talentu. Żuraw snuje opowieści z perspektywy lubuskiej wsi. Śpiewa o codzienności, marzeniach i wewnętrznych rozterkach, ale też o mediach społecznościowych: na fejsie nie spotkamy się / na fejsie nie polubię cię.
Nie tyka tylko polityki. I słusznie, gryzłoby się to z pogodnym dźwiękiem ukulele. Szkoda, żeby taki materiał znikł gdzieś w natłoku innych wydawnictw. Dlatego wyciągnięcie go na światło dzienne to tylko jeden z powodów nominacji. Najważniejszym jest fakt, że mamy do czynienia z piekielnie dobrą płytą. Po prostu.
4 z 7
Tomasz Łupak
Aktor kabaretowy, wokalista, reżyser, autor tekstów, projektant kostiumów, parodysta, scenarzysta. Słowem, człowiek orkiestra. Wcześniej grał w formacji Słuchajcie, dziś współtworzy skład Kabaretu Zachodniego, z którym na ubiegłorocznym Ryjku w Rybniku zdobył aż cztery nagrody. Brał udział w pierwszej edycji programu Idol.
Łupak wyreżyserował film 33 minuty w Zielonej Górze, który miał swoją premierę w ub. roku. Twórcy sięgnęli po tekst z 1834 r., autorstwa przyjaciela Adama Mickiewicza, niemieckiego pisarza i aktora Karla von Holteia.
Powstała pięknie zagrana i znakomicie opakowana pełnometrażowa fabuła, świetnie przyjęta przez widzów. - Nasz towar eksportowy, którym możemy pokazywać jak fantastycznie jest w naszym mieście - piszą dziennikarze Radia Index, którzy nominowali do nagrody Tomasza Łupaka. - Nieocenioną pracę wykonuje także w klubie Gęba, gdzie jest mentorem wielu młodych ludzi - dodają.
ZOK
5 z 7
Jakub Bitka
To dzięki niemu Zielona Góra nabrała kolorów. Bitka studiował malarstwo w Instytucie Sztuk Wizualnych na Uniwersytecie Zielonogórskim. Jest artystą plastykiem, grafficiarzem, autorem wielu murali. Ptaki przy ul. Ptasiej, poczekalnia na ścianie budynku MZK czy ogromny lis na wieżowcu przy ul. Lisiej - to tylko niektóre z jego dzieł. Jest też autorem trójwymiarowego malowidła na deptaku, przed budynkiem Teatru Lubuskiem.
Jest jednym z pionierów tego typu sztuki w Zielonej Górze. - Dziś rozwija się inna gałąź, która nie polega tylko na pisaniu swojej ksywy, tylko na ulicznym malarstwie. Jesteśmy coraz bliżej street art-u. Mam misję, chciałbym robić coś, co jest bardziej ambitne, wyższe - mówił na antenie Radia Index.
Arch. klubu Ad Astra
6 z 7
Ad Astra
Działają od przeszło 35 lat. Ich praca (w większości non-profitowa) potrafi być orką na ugorze. Mimo to o kolejnych pomysłach mówią z wypiekami na twarzy i niesłabnącym entuzjazmem. Bachanalia Fantastyczne, ich flagowy projekt, wystartował jeszcze w PRL. Zaczynało się od tłumku widzów wpatrzonych w filmy puszczane z magnetowidu. Dorosła w latach 90., kiedy władze Zielonej Góry dofinansowały imprezę kwotą 700 zł.
Dziś o Bachanaliach mówi się w całej Polsce, a rok temu odbyła się ich 30. odsłona. O walorach ostatniej odsłony rozpisywał się na swoim blogu Łukasz Orbitowski. - Wracam sobie pociągiem z zielonogórskich Bachanaliów Fantastycznych i wspominam przemiłe popołudnie w tym uroczym mieście. Spotkałem wielu starych znajomych, przybijałem piątki i plotłem dyrdymały, popijając dobre, bajecznie tanie piwko - wspominał zdobywca m.in. "Paszportu Polityki", który odwiedza tylko jeden konwent rocznie. W ubiegłym roku postawił na ten z Zielonej Góry. Na tym nie kończy się ich działalność i już dawno wykroczyła poza szeroko rozumianą fantastykę. Warto wymienić chociażby projekt "Wielkie Małe Gry". Pomysł na stworzenie przestrzeni dla wielkoformatowych gier takich jak: piłkarzyki, kółko i krzyżyk czy scrabble spodobał się internautom. Na tyle, że udało się wygrać grant w wysokości 25 tys. zł.
Jacek Katos Katarzyński
7 z 7
Terminus A Quo
- Moja pierwsza propozycja jest jednocześnie najmocniejszą i nie wyobrażam sobie, by właśnie w podsumowaniu roku 2016 zabrakło... Teatru Terminus A Quo (!) z Nowej Soli. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta. Ten niezwykły, niepowtarzalny i niezwykle mocny na scenie niezależnej teatr w ubiegłym roku obchodził swoje 40-lecie. Dla czujnych kulturalnie obecność przynajmniej na jednym z wciąż organizowanych wieczorów teatralnych Terminus A Quo obowiązkowa - pisał Jacek "Katos" Katarzyński w swojej nominacji.
I trudno się z nim nie zgodzić. 40 lat kariery musi robić wrażenie już na starcie. Ponad 200 spektakli, pół tysiąca artystów na deskach i niezliczona ilość zadowolonych widzów. Nowosolski teatr w statystykach przoduje. Ale nie samymi liczbami człowiek żyje. Terminus A Quo to prawdziwy fenomen. Na jego czele nieprzerwanie stoi Edward Gramont. TAQ z jednej strony świetnie radzi sobie podczas masowych imprez pokroju Winobrania czy Pochodu Trzech Króli, z drugiej zaś potrafił chwycić za gardło minimalistycznym monologiem w nieodżałowanej Zielonej Jadłodajni. W rozstrzale gatunkowym i tzw. "robieniu klimatu" nie mają sobie równych.
Wszystkie komentarze