Szpital Uniwersytecki w Zielonej Górze za kilka dni otworzy, jedną za najnowocześniejszych w kraju, pracownię hemodynamiki. Pacjenci nie będą wyjeżdżać do Poznania.
Kolejne oddziały zielonogórskiego szpitala mają zamienić się w oddziały zakaźne dla dorosłych i dzieci. Wojewoda twierdzi, że żadnych nakazów nie wydaje. Tyle w teorii, a w praktyce? Wszyscy odsyłają zakażonych do Zielonej Góry.
Pierwszy z mężczyzn to obywatel Litwy, kierowca tira, który wrócił z trasy z Włoch. Drugi z mężczyzn bawił się na karnawale w zachodnich Niemczech. Obaj mieli przebywać w czerwonej strefie. Ich wyniki mają być znane jutro.
Upadłam i złamałam miednicę. Na ortopedii w Zielonej Górze stwierdzili, że złamanie jest stare i odesłali do domu. A było świeże. Wcześniej miałam dwa razy połamane ręce i też złe diagnozy - opowiada 88-letnia pacjentka. Szpital twierdzi, że nie ma kłopotów z leczeniem. Ma tylko jeden: z empatią personelu.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.