Kliniczny oddział chorób zakaźny, jedyny taki w Lubuskiem, obchodzi sześćdziesięciolecie. Większość życia spędził w nim Jacek Smykał, szef kliniki, który leczył polskiego pacjenta zero zakażonego koronawirusem, ale także pierwszego chorego na AIDS.
Wernisaż w muzeum, bankiet, luksusowo wydany album i kolosalne koszty 100 tys. zł. - Mam talent, zaglądam do ludzkich dusz - twierdzi fotograf Biczyński. I dali się na to nabrać działacze PO, lekarze, nawet generał policji.
O oddziale zakaźnym szpitala w Zielonej Górze usłyszała cała Polska, kiedy przyjmował "pacjenta zero". Właśnie oddział dr. Smykała wraca do źródeł, z powrotem zaczyna leczyć lambliozę, czerwonkę bakteryjną i inne choroby zakaźne.
- Osocze ozdrowieńców pomaga tylko na początku choroby - mówił Wyborczej Jacek Smykał, szef kliniki chorób zakaźnych Szpitala Uniwersyteckiego w Zielonej Górze. Brytyjscy naukowcy także nie mają złudzeń, że osocze pomoże ciężko chorym na COVID-19, zwłaszcza tym, którzy leżą już pod respiratorem.
Pacjent chory na COVID powinien ćwiczyć płuca i oddychanie. Bo oddech w tej chorobie jest najważniejszy. My z naszymi pacjentami ćwiczymy - mówi doktor Jacek Smykał
W obecnej sytuacji, gdybym był włodarzem miasta, nie odwoływałbym żadnej imprezy. To są działania troszeczkę na pokaz. Najważniejsze, by ludzie byli świadomi zagrożenia: jestem chory, zostaję w domu, nie idę - mówi Jacek Smykał, szef oddziału zakaźnego w szpitalu w Zielonej Górze
Dmuchanie w alkomat sprzyja roznoszeniu wirusów, w tym koronawirusa - przestrzega szef oddziału zakaźnego w Zielonej Górze. Lubuska policja słucha. Rezygnuje z akcji masowych typu "Trzeźwy poranek" i zmienia urządzenia na takie z wymiennym ustnikiem
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.