W dobie koronawirusa do sklepów może wejść wyznaczona liczba osób. Ale niecierpliwy zielonogórzanin się z tym nie pogodził. Zamiast poczekać grzecznie na swoją kolej, zbił sklepową witrynę mocnym kopnięciem.
Za krzesła ogrodowe w Biedronce pan Adam zapłacił 450 zł. Oddał je szybko do reklamacji, bo zaczęły rdzewieć. Wciąż czeka na zwrot pieniędzy. - Dlaczego to tak długo trwa - denerwuje się.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.