"Kto zostaje w Unii? My! A kto wychodzi? PiS!" - skandowało kilkaset osób na demonstracji pod filharmonią w Zielonej Górze. Mieszkańcy nie chcą polexitu, gwizdali na posłów PiS i prezydenta miasta Janusza Kubickiego.
W Zielonej Górze odbył się protest w obronie telewizji TVN, którą z Polski chce wyrzucić rząd Prawa i Sprawiedliwości. Przyszło ok. pół tysiąca osób.
Policja wystawiła wnioski do sądu o ukaranie części obecnych podczas sobotniej manifestacji. Grozi im do 5 tys. zł grzywny.
Nie przeczą, że koronawirus istnieje. Twierdzą, że jest mniej groźny niż grypa, a państwo mistyfikuje zgony. Sobotnią manifestację przeciwko "fałszywej pandemii" zorganizowało ok. 20 zielonogórzan, przysłuchiwała im się kolejna setka.
Mieszkańcy Zielonej Góry spotkali się przed filharmonią, by pokazać sprzeciw wobec przemocy i nienawiści. To pokłosie wydarzeń w Białymstoku. - Nie chcemy się bać, że 14-letnia dziewczyna, która wychodzi z domu, może zostać pobita przez bandę tchórzy - mówili.
Po aktach przemocy i nienawiści w Białymstoku na ulice wyszli mieszkańcy Wrocławia, Szczecina, Krakowa i wielu innych polskich miast. Po to, by powiedzieć "nie!". W sobotę czas na Zieloną Górę.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.