To dobra wiadomość dla pracowników transgranicznych, oprócz lekarzy i pielęgniarek. Od poniedziałku - tak planuje rząd - będą mogli pracować w Niemczech, nie narażając się na przymusową dwutygodniową kwarantannę.
Ponad pół tysiąca osób demonstrowało na granicy polsko-niemieckiej w Gubinie. - Nie chodzi nam o pełne otwarcie granicy. Do Niemiec chodzimy do pracy, nie na zakupy, nie bawimy się w turystów. My nie dostajemy tych wszystkich "plusów", nikt do nas nie dokłada - mówią rozgoryczeni.
Radosław Wiśniewski rodziny nie widział od dwóch tygodni. Jest jednym z setek medyków i jednym z tysięcy "uwięzionych" pracowników transgranicznych w Niemczech, apelujących do premiera Morawieckiego o zniesienie obostrzeń. - Dla mnie lekarza to restrykcje kompletnie niezrozumiałe - mówi "Wyborczej".
Po zamknięciu granicy polsko-niemieckiej do kraju wróciło ponad 100 tys. pracowników z Polski - ocenia portal Deutsche Welle. Polaków nie skusiły mieszkania ani ekstra pieniądze
Polacy pracujący za Odrą i w Berlinie mają dwa wyjścia: zostają w Niemczech lub wracają do siebie i idą na przymusową kwarantannę. Niemieckie firmy liczą, że zostaną. Kuszą dodatkowymi pieniędzmi, nawet 60 euro za dzień
"Była posłanka zapomniała, jak żyją zwykli Polacy, i dorabia u Niemca" - napisał tabloid. "Co z tego, że byłam posłanką. Jestem dumna z tej pracy" - odpowiada Bożena Sławiak.
Niemiecka firma Rosinke Personalservice szuka ludzi do pracy w magazynie pod Berlinem. Potrzebuje nawet 100 osób. Spotkania rekrutacyjne odbędą się wkrótce w Gorzowie, Zielonej Górze, Słubicach i Gubinie.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.