Na rządową konferencję przyszli mieszkańcy. Dopytywali, dlaczego nie wysłano alertów RCB, że Odrą spływa toksyczna fala. Złościli się, że nadal nie ustalono, co zabiło ryby, choć minęły dwa tygodnie od zrzutów. Minister oszacował straty na kilkanaście milionów, bo tyle wpakowano w zarybianie Odry. - Te straty liczy się w miliardach, padł ekosystem - złościli się ekolodzy.
Wędkarze i instytucje ochrony środowiska przestrzegają: - Nie wchodźcie do Odry, uważajcie na psy. Nie wolno łowić ryb i przygotowywać z nich posiłków.
Katastrofa ekologiczna. - Wędkuję ponad 30 lat. Nigdy nie złowiłem takich okazów, jakie leżą martwe na brzegu Odry. Nigdy takich nawet nie widziałem. I do emerytury już nie zobaczę - mówi wędkarz Daniel Lewandowski. Razem z kolegami zbierał martwe ryby z Odry pod Zielona Górą.
Lubuski wojewoda podaje, że w Odrze na lubuskim odcinku nie stwierdzono przekroczenia toksycznych substancji. Śnięte ryby musiały przypłynąć z Opolszczyzny lub Dolnego Śląska. Tyle że ostatnie badania robiono 7 sierpnia, zanim fala martwych ryb pojawiła się w Lubuskiem.
Podejmuję interwencję. Proszę o wszelkie informacje, ale nie zdjęcia, bo mam ich już setki. Setki zdjęć śniętych ryb. Odra umarła - mówi senator Wadim Tyszkiewicz o katastrofalnym zanieczyszczeniu, które spłynęło rzeką. Winny jest mezytylen, silnie trujący rozpuszczalnik.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.