Zielona Góra ma deficyt w budżecie sięgający 162 mln zł. Prezydent Janusz Kubicki obwinia rząd, choć jeszcze mówi "my". - Pora skończyć z sojuszami dla krótkotrwałych korzyści. Od początku było wiadomo, że to się tak skończy - wypominali mu radni w ratuszu.
- Na koniec 2022 r. planowany deficyt w miejskiej kasie wyniesie 480 mln zł - poinformował Janusz Kubicki, prezydent Zielonej Góry. To oznacza, że zadłużenie miasta wyniesie prawie połowę wartości całego budżetu. Na inwestycje urząd przeznaczy 22 proc.
Deficyty będą chyba we wszystkich samorządach, ale w budżecie Zielonej Góry na przyszły rok widzę jeszcze trochę "wodotrysków", na których można zaoszczędzić - ocenia Sławomir Kotylak, radny KO.
W budżecie miasta jest tylko jedna pewna rzecz. To zadłużenie, które na koniec przyszłego roku przekroczy w Zielonej Górze 50 proc. Sytuacja jest daleka od optymistycznej - ocenia Tomasz Nesterowicz, radny SLD.
Najbardziej zadłużona w Lubuskiem jest Zielona Góra - ponad 226 mln zł, ale licząc zobowiązania na głowę mieszkańca przodują Lubsko i Szprotawa. Na mieszkańca Gorzowa przypada niecały 1 tys. zł miejskiego długu, a Zielonej Góry - 1,6 tys. zł [KLIKNIJ W ZDJĘCIE, ABY CZYTAĆ DALEJ]
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.