"Kiedy proponowaliśmy w szerokim gronie lata wstecz, aby na deptaku pojawiły się drzewa, słyszeliśmy odmowę, a nawet kpiny. Dziś nie ma problemu, aby wokół Bachusa rosły wiśnie piłkowane. No cóż, mamy w mieście swoisty twister. Choć przeszłość jest trudna, to może te zmiany (niezależne od intencji) wyznaczą jednak trwały trend, który pozwoli zazielenić ponownie miasto" - pisze biolog Sebastian Pilichowski.
Chodzi o inwentaryzację tych drzew w Zielonej Górze, które znajdują się na terenie strefy ścisłej ochrony konserwatorskiej. Nie będzie to więc całe miasto, ale spory obszar w śródmieściu.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.