10 stycznia posłowie, także ci z opozycji, wyrzucili do kosza projekt ustawy "Ratujmy Kobiety". Wśród nich był lubuski poseł Nowoczesnej, Paweł Pudłowski, który wstrzymał się od głosu. - Bo projekt sięgał za daleko - komentuje Pudłowski.
Sejmowe głosowanie nad obywatelskim projektem "Ratujmy Kobiety" pokazało, że w w Sejmie nie ma opozycji, a jest jedynie konkurencja do "koryta władzy". Tak zwana opozycja nie różni się od PiS i nie jest jakąkolwiek alternatywą dla Polaków mających inny system wartości niż partia rządząca - pisze Tomasz Nesterowicz, miejski radny SLD i kandydat na prezydenta Zielonej Góry.
Lubuski Poseł Nowoczesnej, Paweł Pudłowski, wstrzymał się od głosu ws. projektu Ratujmy Kobiety. O projekcie chcieli dalej rozmawiać m.in. Elżbieta Rafalska (PiS) i Stefan Niesiołowski (ED). Od razu do kosza postanowili go wyrzucić m.in. Jacek Kurzępa (PiS) i Marek Ast (PiS)
Komitet Ratujmy Kobiety z Barbarą Nowacką na czele zebrał 400 tys. podpisów pod projektem ustawy, który m.in. dopuszcza aborcję do 12 tygodnia. Swoją cegiełkę dołożyli "razemowcy" z Zielonej Góry - zebrali tysiąc podpisów
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.