W domku jednorodzinnym w Rybojadach k. Międzyrzecza wybuchła butla z gazem. Ranne są dwie osoby. Zostały przewiezione do szpitala.
11 lat temu, w andrzejkowy wieczór, miastu groziła katastrofa. Kuchenki mieszkańców zaczęły wybuchać jedna po drugiej. Ciśnienie gazu rozsadzało je na strzępy. Z osiedli Pomorskiego i Śląskiego w Zielonej Górze trzeba było ewakuować tysiące ludzi. Jedna osoba zginęła. Sąd skazał pracownika gazowni za niedopełnienie obowiązków w kontrolowaniu sieci.
W piątek wieczorem wybuchł gaz w budynku mieszkalnym w Świerkocinie pod Gorzowem. Jedną z lokatorek przewieziono do szpitala z poparzeniami.
Niebywałe szczęście mieli domownicy, w którym wybuchł gaz. W kuchni rozszczelniła się butla z gazem. - A ta niestety jest jak bomba - mówią strażacy.
Przed godz. 14 doszło do wybuchu w domu na os. Warniki w Kostrzynie nad Odrą. Budynek został kompletnie zniszczony. W środku były dwie kobiety.
Prokuratura zamknęła śledztwo w sprawie 78-letniej Danuty P. i jej 54-letniej córki Moniki P. Kobiety w lipcu ub. roku chciały wysadzić w powietrze wieżowiec przy ul. Wyszyńskiego 25. Obie zostały uznane za niepoczytalne, trafią do oddziału psychiatrycznego na terenie zakładu karnego.
Przyczyny tragedii wyjaśniają policjanci i strażacy. W pomieszczeniu, gdzie wybuchł gaz, przebywał 91-letni mężczyzna. Pomimo reanimacji nie udało się go uratować.
Zginął mężczyzna po 60. Cudem ocalała jego żona, która siedziała w pokoju obok. Wybuch wysadził drzwi z futryny, szyby z okien.
53-letnia Monika P. nie odpowie przed sądem za spowodowanie wybuchu gazu w wieżowcu przy ul. Wyszyńskiego 25. Biegli psychiatrzy uznali, że w chwili zdarzenia była niepoczytalna.
Matka i córka chciały wysadzić blok przy Wyszyńskiego 25, zniszczyły swoje mieszkanie i część bloku. 3 października kończy im się areszt, czy wrócą do bloku?
Gdy Sylwia wyszła ze szpitala, Monika czekała przy windzie. Zaglądnęła do wózka i rzuciła: "Pokaż mi tego potworka". Do Sylwii potrafiła krzyknąć "Ty kur...!"
77-letnia Danuta P. przyznała śledczym, że celowo odkręciła kurki z gazem w mieszkaniu przy ul. Wyszyńskiego 25. Powiedziała, że miała dość sąsiadów. Jej córka, 53-letnia Monika P., nie przyznaje się do winy.
Sąd przychylił się do wniosku prokuratura i aresztował na trzy miesiące 77-letnią Danutę P. i jej 53-letnią córkę Monikę, które mogły celowo doprowadzić do wybuchu gazu w swoim mieszkaniu przy ul. Wyszyńskiego 25.
Miasto i służby pokazały, że są wzorcowo przygotowane na ekstremalne zdarzenia - pisze Maja Sałwacka. W środę ok. 21 wybuchł gaz w wieżowcu przy ul. Wyszyńskiego.
Dziś ok. godz. 18 policjanci odnaleźli 77-letnią Danutę P. i jej 53-letnią córkę Monikę. Jest podejrzenie, że kobiety mogły chcieć wysadzić wieżowiec przy ul. Wyszyńskiego 25. To tam w środę wybuchł gaz.
Po 15 godzinach od ewakuacji mieszkańcy wieżowca przy ul. Wyszyńskiego 25 mogli wrócić do swoich mieszkań. Do eksploatacji nie nadają się jednak cztery mieszkania, a w budynku wciąż nie ma mediów.
Wczoraj po godz. 21 eksplozja wstrząsnęła ulicą Wyszyńskiego. Policja dobrze znała mieszkanie, w którym doszło do wybuchu. Bywała tam wielokrotnie.
Większość mieszkańców wieżowca przy ul. Wyszyńskiego 25 już dziś wprowadzi się do swoich mieszkań. Wyjątkiem będą lokatorzy czterech mieszkań, które zostały zniszczone podczas wybuchu gazu. - Nie nadają się do eksploatacji - tłumaczy urząd miasta.
Miasto przygotowało dla ewakuowanych mieszkańców 100 miejsc w bursie przy ul. Botanicznej. Chętnych miały odwozić tam autobusy MZK, podstawione w okolice wieżowca przy ul. Wyszyńskiego. Na nocleg w bursie zdecydowało się sześć osób.
Do eksplozji doszło kilkanaście minut po godz. 21. Wybuch gazu zniszczył dwa piętra, mieszkańcy zostali ewakuowani. Pożar gasiło 14 jednostek straży pożarnej.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.