W poniedziałek w Przyborowie pod blisko 200-letnimi dębami, które mają zostać wycięte, bo tak wójt gminy rozumie rozwój, debatowano, jak ochronić drzewa w Polsce. - Zanim przygotujemy projekty ustaw, trzeba wstrzymać wycinki drzew w miastach i wsiach. Inaczej nie będzie już czego chronić - tłumaczą przyrodnicy.
W lubuskim Przyborowie wójt wycięła poniemieckie lipy i dęby, bo buduje drogę i plac apelowy. Mieszkańcy stanęli w obronie 200-letnich dębów, nie dopuścili pilarzy. Przyrodnicy też mówią dość. - Niech Przyborów stanie się symbolem początku radykalnej zmiany podejścia do drzew w Polsce - mówią i zapraszają polityków na wielką debatę, która ma zmienić oblicze wszystkich inwestycji.
Trzech policyjnych negocjatorów, prokurator, niezależni eksperci próbują rozwiązać konflikt między mieszkańcami Przyborowa a wójt gminy Izabelą Bojko. Urzędniczka chce wyciąć blisko 200-letnie dęby, w ich miejscu aranżuje plac apelowy i zatoczkę dla autobusów. Mieszkańcy mają dość wycinek we wsi. - Po naszym trupie wytniecie te drzewa - mówią.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.