Głodzona 3,5-letnia Helenka została wypisana ze szpitala. Dzieckiem zajęła się zawodowa rodzina zastępcza. Matka dziewczynki czeka w areszcie na badanie psychiatryczne. - Musimy sprawdzić jej poczytalność - mówią prokuratorzy.
W piątek, 10 stycznia, po kilku tygodniach leczenia, 3,5-letnia Helenka opuściła szpital. Dziewczynka samodzielnie je, przybrała na wadze, stała się weselsza. Informacje potwierdzają prokuratorzy.
Helenką zaopiekują się zawodowi rodzice zastępczy
- Dziewczynka nie trafiła jednak do nikogo ze swoich krewnych, ale do zawodowej rodziny zastępczej - mówi "Wyborczej" prokurator Łukasz Wojtasik z Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze. Decyzja, by odciąć dziecko od rodzinny zapadła jeszcze w grudniu, na początku śledztwa. Sąd Rejonowy w Świebodzinie zdecydował o ograniczeniu praw rodzicielskich rodzicom głodzonego dziecka przed ich aresztowaniem, gdy czuwali przy dziewczynce w Centrum Zdrowia Matki i Dziecka w Zielonej Górze.
Wszystkie komentarze
W szkole nie ma lekarzy, od wielu lat....
Tam, gdzie dyrektor i rada rodziców się postaraja, lekarze są. Niekoniecznie codziennie, ale są.
Niech sobie lekarz będzie prywatny ale niech obowiązkowo raportuje wszystko w bazie danych NFZ
Ale są pielęgniarki, które w szkole najczęściej siedzą bezczynnie
W szkołach nie ma też pielęgniarek. Rzadko która chce pracować w szkole.
I powinno być szczepione. Ale państwo abdykowało z ochrony zdrowia oraz edukacji i pozwala działać szarlatanom oraz siać dezinformację.
Dziecko nie może być przyjęte przez lekarza bez obecności rodzica , więc lekarz w szkole nie rozwiązuje problemu.
Choroba psychiczna albo fanatyzm żywieniowy (który też jest chorobą)
Oczywiście, że ten kto nie szczepi swojego dziecka, jest chory psychicznie!
Pełna zgoda. Tyle że nasza idealistyczna Konstytucja zapewnia rodzicom prawo do wychowywania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami... Co bywa dobre, ALE.
Ale jednocześnie rodzic ma prawny obowiązek zaspokajać wszystkie potrzeby dziecka, w tym do opieki medycznej i edukacji. Nigdzie w prawie nie jest napisane, że dziecko to własność rodzica i może sobie z nim robić co chce, prawda ?
matka nie rodziła w szpitalu tylko w domu
trzeba było przeczytać artykuły.
Dziecka nie było w systemie opieki zdrowotnej, bo rodzice je przed systemem ukryli. Nigdzie nie zgłosili ani dziecka ani porodu.
A potem się przeprowadzili na odludzie
System mozna domknąć nawet w takim przypadku. We Francji, gdzie mieszkamy, w czasie porodu w domu kobieta jest w pełni "w systemie", tj. musi mieć wybrany szpital gdzie pojedzie w razie komplikacji łącznie z całym zespołem który przejmie poród by go uratować w razie czego. Po wszystkim, dziecko dzięki temu jest w systemie, ma książeczkę zdrowia, wymaga się od niego badań okresowych i szczepień. Ponadto obowiązek szkolny jest tu od 3l a nie od 6l. (Nazywa się to szkołą ale oczywiście chodzi o ekwiwalent przedszkola). A do (przed)szkoły nie da się zapisać niezaszczepionego dziecka albo takiego które nie jest w systemie. A jak nie poślesz, to masz w domu żandarmów i z pierwszej ręki zapewniam, że to prawda.
Słowem, nie jest tak jak w Norwegii gdzie jest to całe biuro co zabiera ludziom dzieci itp., ale nie jest też tak liberalnie jak w Polsce. Choć może powinienem powiedzieć, że Ojczyzna jak zwykle: chce dobrze i szczytnie, ale państwo ciągle jest deko z kartonu i systemy są nieszczelne jak wschodnia granica.
Wciąż niestety mogę sobie wyobrazić kobietę, która po zajściu w ciążę nie odwiedza żadnego lekarza i rodzi w domu. Skąd "system" ma wiedzieć, że wgl była w ciąży i że należy zainteresować się zdrowiem jej dziecka?
Tak w ogóle.. to ciekawe czy to jest ich dziecko..
Przecież urodzenie zgłasza się także w urzędzie, żeby nadać PESEL. Nie sądzę, żeby dziewczynka nie miała go nadanego
Na jakie odludzie . Normalna nieduża wieś i mieszkali we wspólnym domu z rodzicami matki. Nie jest to wieś odcięta od świata . Kilka kilometrów jest do Sulechowa , miasta ze szpitalem i przychodniami. Do miasta powiatowego i wojewódzkiego jest dwadzieścia parę kilometrów.
Co na to Izba Lekarska ?
Nie wiadomo kiedy ją badał i w jakim była wtedy stanie. Ani jakie wydał zalecenia i jak się do nich stosowali rodzice.
Było wcześniej - lekarz badał jak dziecko rozwijało się jeszcze prawidłowo, kiedy wystarczał jej pokarm w postaci mleka matki. Skrajna niedowaga pojawiła się później. Dziewczynka schudła (a nie tylko nie przybierała na wadze). Lekarze nie są winni, że system jest dziurawy i nie ma realnego nadzoru i przymusu kontroli stanu zdrowia dzieci.
Lekarza przyjmującego prywatnie /niezależnie od specjalności/ interesuje tylko kasa.
Jak zawsze , lekarz nie jest winien. To mityczny system przecież dał ciała
Ojca nie trzeba badać. Jeśli wybrał sobie taką kobietę, to wydać bez badań, że jest ograniczony.
albo powiązać z tym wypłatę 800+