Stowarzyszenie OTOZ Animals do końca tego roku prowadzi zielonogórskie schronisko dla zwierząt przy ul. Szwajcarskiej. Wkrótce okaże się, czy będzie prowadziło je dalej.
To jedna z wielu historii o ludzkim okrucieństwie wobec zwierząt. O cierpieniu, głodzeniu, strachu. Tym razem opowieść z Sulęcina ma też i szczęśliwe zakończenie.
"Wróciły do nas upały. Trzeba psy zabezpieczyć, a nie mamy czym... Robimy, co możemy, ale to za mało. Dlatego zwracamy się do Was z ogromną prośbą" - pisze organizacja OTOZ Animals, która prowadzi schronisko przy ul. Szwajcarskiej.
Ktoś pod klatkami rozrzuca pocięte parówki ze zbożem i z dziwną zielonkawą substancją - ostrzegają zielonogórscy wolontariusze OTOZ Animals. "Prezenty" odnaleziono w okolicach parku Tysiąclecia
Obrońcy zwierząt odebrali 29 psów z hodowli zarejestrowanej w polskim Związku Kynologicznym. - Horror - mówią o warunkach, w jakich żyły czworonogi.
"Obcy" ze Strzelec Krajeńskich rzucał o podłogę dwutygodniowym szczeniakiem i nazywał to "tresurą". Wszystko działo się na żywo, w internecie, z udziałem publiczności. Prokuratura zdecydowała o postawieniu mężczyzny przed sądem.
- Mieliśmy wiele przypadków psów ze skołtunioną sierścią, ale żaden nie był tak ciężki - opowiadają pracownicy zielonogórskiego OTOZ Animals. We włosach odebranej suczki znaleźli resztki odchodów, ziemię, a w uchu - rozpuszczoną czekoladę.
Na psy i inne zwierzęta czyha śmiertelne niebezpieczeństwo. Na os. Pomorskim ktoś rozrzuca kawałki kiełbasy z igłami i gwoździami. Pies, jeśli zje taką kiełbasę, może umrzeć w męczarniach.
Słynne na cały kraj dzikie krowy miały w końcu znaleźć swój azyl na Opolszczyźnie. Niestety, właściciel obór w ostatniej chwili wycofał się z umowy.
Rudego kundelka nie udało się uratować. - Psiak został pobity tępym narzędziem. Był katowany przez człowieka - tłumaczą inspektorzy OTOZ Animals.
Inspektorki OTOZ Animals długo zapamiętają interwencję, którą podjęły we wtorek w jednym z domostw w Bodzowie pod Nową Solą. Zabrały stamtąd suczkę, która chwilę wcześniej urodziła małe. Szczenięta w pole na pewną śmierć wyrzucić miał 14-latek. I wcale nie był tym przejęty.
Makabrycznego odkrycia dokonał pan Piotr. W lesie niedaleko drogi z Nowej Soli do Nowego Miasteczka natrafił na zwłoki młodego owczarka, który został obdarty ze skóry. - Została równo ścięta, jakby nożem. Pies ma też oderwaną łapę. Nie znaleźliśmy śladów walki ani świeżej krwi. Wszystko wskazuje na to, że to dokonał tego człowiek - mówi Joanna Zubowicz z OTOZ Animals w Zielonej Górze.
Jest zbrodnia, musi być kara. Jeśli wiecie cokolwiek o tym, kto zabił małego pieska i porzucił ciało przy filharmonii, zgłoście się na policję lub do Animalsów.
Copyright © Agora SA