Gdy do Polski miała nadejść fala arktycznych mrozów, schronisko dla zwierząt w Zielonej Górze zaapelowało o adopcję zwierząt. Odzew mieszkańców był bardzo duży.
- Jeśli ktoś z Was myśli o adopcji, ale jeszcze waha się z tą decyzją, to jest właśnie ten moment. A może ktoś z Was ma możliwość zaopiekowania się psem tymczasowo, do momentu znalezienia jemu domu stałego? - apeluje zielonogórskie schronisko dla zwierząt.
Miasto rozstrzygnęło awaryjny konkurs dotyczący prowadzenia schroniska przy ul. Szwajcarskiej jedynie przez rok. Na wcześniejszy, który obejmował trzy lata, nikt się nie zgłosił.
Nie wiadomo, kto poprowadzi schronisko dla zwierząt w Zielonej Górze. OTOZ Animals nie ma już na to ochoty. Na konkurs prezydenta nie zgłosiła się żadna organizacja prozwierzęca. Co będzie od Nowego Roku?
Stowarzyszenie OTOZ Animals do końca tego roku prowadzi zielonogórskie schronisko dla zwierząt przy ul. Szwajcarskiej. Wkrótce okaże się, czy będzie prowadziło je dalej.
To jedna z wielu historii o ludzkim okrucieństwie wobec zwierząt. O cierpieniu, głodzeniu, strachu. Tym razem opowieść z Sulęcina ma też i szczęśliwe zakończenie.
"Wróciły do nas upały. Trzeba psy zabezpieczyć, a nie mamy czym... Robimy, co możemy, ale to za mało. Dlatego zwracamy się do Was z ogromną prośbą" - pisze organizacja OTOZ Animals, która prowadzi schronisko przy ul. Szwajcarskiej.
Ktoś pod klatkami rozrzuca pocięte parówki ze zbożem i z dziwną zielonkawą substancją - ostrzegają zielonogórscy wolontariusze OTOZ Animals. "Prezenty" odnaleziono w okolicach parku Tysiąclecia
Obrońcy zwierząt odebrali 29 psów z hodowli zarejestrowanej w polskim Związku Kynologicznym. - Horror - mówią o warunkach, w jakich żyły czworonogi.
"Obcy" ze Strzelec Krajeńskich rzucał o podłogę dwutygodniowym szczeniakiem i nazywał to "tresurą". Wszystko działo się na żywo, w internecie, z udziałem publiczności. Prokuratura zdecydowała o postawieniu mężczyzny przed sądem.
- Mieliśmy wiele przypadków psów ze skołtunioną sierścią, ale żaden nie był tak ciężki - opowiadają pracownicy zielonogórskiego OTOZ Animals. We włosach odebranej suczki znaleźli resztki odchodów, ziemię, a w uchu - rozpuszczoną czekoladę.
Na psy i inne zwierzęta czyha śmiertelne niebezpieczeństwo. Na os. Pomorskim ktoś rozrzuca kawałki kiełbasy z igłami i gwoździami. Pies, jeśli zje taką kiełbasę, może umrzeć w męczarniach.
Słynne na cały kraj dzikie krowy miały w końcu znaleźć swój azyl na Opolszczyźnie. Niestety, właściciel obór w ostatniej chwili wycofał się z umowy.
Rudego kundelka nie udało się uratować. - Psiak został pobity tępym narzędziem. Był katowany przez człowieka - tłumaczą inspektorzy OTOZ Animals.
Inspektorki OTOZ Animals długo zapamiętają interwencję, którą podjęły we wtorek w jednym z domostw w Bodzowie pod Nową Solą. Zabrały stamtąd suczkę, która chwilę wcześniej urodziła małe. Szczenięta w pole na pewną śmierć wyrzucić miał 14-latek. I wcale nie był tym przejęty.
Makabrycznego odkrycia dokonał pan Piotr. W lesie niedaleko drogi z Nowej Soli do Nowego Miasteczka natrafił na zwłoki młodego owczarka, który został obdarty ze skóry. - Została równo ścięta, jakby nożem. Pies ma też oderwaną łapę. Nie znaleźliśmy śladów walki ani świeżej krwi. Wszystko wskazuje na to, że to dokonał tego człowiek - mówi Joanna Zubowicz z OTOZ Animals w Zielonej Górze.
Jest zbrodnia, musi być kara. Jeśli wiecie cokolwiek o tym, kto zabił małego pieska i porzucił ciało przy filharmonii, zgłoście się na policję lub do Animalsów.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.