Tematyka zdjęć powinna być związana z drzewami i najlepiej nawiązywać do infrastruktury i zabudowy miast - tłumaczą organizatorzy konkursu miejskiego Centrum Przyrodniczego. Czy to odpowiedź na trwającą już kilka miesięcy akcję: sfotografujmy wszystkie drzewa, tak szybko je nam wycinają?
LIT Polska postanowiła otworzyć swoją siedzibę na Spalonym Lesie. Trzeba było wyciąć drzewa. Firma postanowiła "oddać naturze, to, co od niej wzięła" i obsadziła las w okolicach Zawady.
Drewno często kupują albo dostają w rozliczeniu firmy, które ścinają drzewa. Listy osób prywatnych miasto nie udostępni. Tłumaczy, że nie może.
Z powierzchni ziemi znika co najmniej 150-letnia topola, która rosła na prywatnej działce przy ul. Kazimierza Wielkiego. - Rozumiemy, że trzeba było ją wyciąć, bo zagrażała bezpieczeństwu. O wycinkę walczyli mieszkańcy. Tylko dlaczego teraz, kiedy swoje lęgi mają ptaki? - pyta Joanna Liddane, prezeska ZTUM
Z powierzchni ziemi miałby zniknąć buk pospolity, który rośnie przy ul. Festiwalowej. Miasto chce go wyciąć, tłumacząc, że gnije i jest niebezpieczny. Najpierw jednak trzeba odebrać drzewu tytuł pomnika przyrody. Prezydent ogłosił w tej sprawie konsultacje.
Z "lex Szyszko" wynikła jedna dobra rzecz. Mobilizacja, która wywołała u ludzi chęć obrony drzew przed wycinką. Mieszkańcy miast zawiązują komitety. Czy odegrają one rolę w wyborach samorządowych?
Kilkudziesięcioletnie topole, które dały nazwę stojącej przy nich galerii i rynkowi, ścięto w czwartek. Dziś miasto tłumaczy, dlaczego to zrobiono.
Wczoraj ścięto kilkudziesięcioletnie topole, które rosły w centrum miasta przy... ul. Pod Topolami. Drzewa dały nazwę stojącej przy nich galerii i rynkowi, ale już ich nie ma
Zielonogórscy społecznicy twierdzą, że miasto nie wstrzymało wycinki drzew przy drogach z Zielonej Góry do Zatonia, Ochli i Kiełpina, mimo nakazu Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. - To sprawa dla prokuratury. My już jesteśmy bezsilni - twierdzą przyrodnicy.
Niesmakiem skończyło się spotkanie z urzędnikami. Zostaliśmy nazwani ekoterrorystami - mówi mieszkanka Suchej. Wiceprezydent Kaliszuk: - Nazywam tak inne osoby i organizacje.
Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska (RDOŚ) nakazuje wstrzymanie wycinki drzew przy budowie ścieżek rowerowych. Okazuje się, że te kryją cenne okazy mchów i porostów. Miasto nie dostało zgody na ich zniszczenie.
Chodzi o budowę ścieżek rowerowych w linii drzew liściastych z Zielonej Góry do Zatonia i Ochli. Okazuje się, że te kryją cenne okazy mchów i porostów. Poza tym ścięto drzewa, które spełniały kryteria pomników przyrody.
Prezydenta na Facebooku zaczepił dziennikarz Tygodnika "Nie". Pożalił się, że nieroztropnie wycina drzewa, a miasto wkrótce zmieni nazwę na "Wyrąbana Góra".
A za to! - Na drzewach znają się wszyscy. Tak wynika z dyskusji. To po co płacić leśnikowi, skoro historycy lepiej się na tym znają? - pyta z sarkazmem Brachmański. Społecznicy odpowiadają: - Pomylił pan polski las z amerykańskim, a jest pan przecież myśliwym. Po co te złośliwości?
Społecznicy apelują do prezydenta Kubickiego, by zaprzestać rzezi liściastych drzew i wytyczyć inaczej ścieżkę rowerową do Ochli. - Ścieżka powstanie zgodnie z projektem, na inny wariant nie zgadzały się Lasy Państwowe - twierdzi Kubicki. Tyle że leśnicy odpowiadają, że było nieco inaczej: "Można się było dogadać".
Nowoczesna sprzeciwia się i zawsze sprzeciwiała się rabunkowej polityce wycinania drzew w Zielonej Górze. Drzewa wycina się szybko, ale żeby urosły, trzeba czekać kilkadziesiąt lat. To stwierdzenie jest banalne, ale prezydent o tym chyba zapomniał - pisze Marlena Kopij, przewodnicząca Nowoczesnej w Zielonej Górze
Od dwóch dni mieszkańcy Zielonej Góry zalewają facebookowy profil Janusza Kubickiego komentarzami, w których proszą o wstrzymanie wycinki drzew pod budowę ścieżki rowerowej do Ochli. Wkurzyli się, gdy prezydent postanowił cenzurować mieszkańców.
Ścięte drzewa pod ścieżkę rowerową do Ochli, Kiełpina i Zatonia nie są mierzone w ilości sztuk, a w hektarach. Wyciętych może być tysiące drzew. W tym okazałe dęby na drodze do skansenu.
Nawet w głębokim PRL mieli rozum i szacunek do wspólnego dobra i piękna, którego dziś nie mają wandale. Czy rowerzyści ucieszą się ze ścieżki przy samej jezdni? Nie można było ocalić pięknych drzew? - pyta Anita Kucharska-Dziedzic, szefowa Stowarzyszenia "Baba" i dodaje: - Z żalem i bezsilnością widzę, jak każdą poprawkę w mieście można koncertowo spieprzyć. A wszystko z bezmyślności i braku wyobraźni, o poczuciu estetyki nie wspominam.
O wycinkę dębu wnioskował dyrektor Sądu Okręgowego. Bo? Po ataku orkanu Ksawery drzewo zaczęło niebezpiecznie się przechylać. - Zagrażało bezpieczeństwu. Wskazuje na to opinia biegłego - tłumaczy sędzia Jolanta Witczak
Na os. Śląskim piły nie cichną. - Ścięli dwie piąte od pnia. Zostają kikuty drzew! - opowiada mieszkanka zielonogórskiego osiedla. Interweniowała w spółdzielni. Usłyszała, że to tylko kosmetyczna przycinka.
We wtorek w ratuszu radni przychylili się do propozycji prezydenta Janusza Kubickiego, by rozpocząć przygotowania do utworzenia nowej strefy gospodarczej przy drodze S3, co będzie wiązało się z wycinką blisko 300 ha lasu. - Za cholerę nie znajdziemy lokalizacji, gdzie nic nie rośnie - mówił w ratuszu prezydent.
Pielęgnacja drzew w Zielonej Górze była robiona w sposób nieodpowiedni. Przycinek drzew nie mogą realizować zwykli ludzie z piłą - mówi zielonogórski biolog Sebastian Pilichowski.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.