Prezes MZK zaczął po miesiącu chwalić mikrobus linii 101, który jeździ spod Palmiarni na pagórkowate os. Słowackiego. Że ważna linia, potrzebna i 500 pasażerów dziennie. Wsiadłem, pojechałem, policzyłem. Oto plusy i minusy dziwnej linii 101.
Naprawdę ciężko uwierzyć w to, co się dzieje na dworcu PKP w Zielonej Górze. A dzieją się rzeczy niebywałe. Z megafonów zapowiadają odwołanie pociągu spółki Polregio, a on podjeżdża, zabiera pasażerów i wiezie do celu. Jak to wytłumaczyć? Magią jakąś? Kolejowym upadkiem na dno?
W obronie wolności słowa czterech "publicystów", z jednym punktem widzenia, postanowiło przekonać słuchaczy o zamachu na wolne media. Co usłyszeliśmy? Dziennikarze inspirowani politycznie wykonują polecenia nowego rządu - pisze Elżbieta Samsel-Czerniawska.
Premier Donald Tusk w swoim pierwszym przemówieniu dziękował anonimowym ludziom za to, że potrafili głośno protestować, nie bali się PiS. Byli na wiecach w obronie konstytucji, praw kobiet, wolnych mediów. Przychodzili pod sądy, na place. I mają nazwiska, przypominam kilkanaście.
Był stres! Nie było wiadomo, ile osób przyjdzie i jak to wyjdzie. Czy nie będzie jakichś zadym - pisze Paweł Kaleta o pierwszym antypisowskim proteście w Zielonej Górze, po którym powstał KOD. - To było równo osiem lat temu, pamiętacie? Wytrwaliśmy.
Prezydent Zielonej Góry i jego radni postanowili się wypromować na świątecznych iluminacjach pod pałacem w Zatoniu. Nie przewidzieli tylko wielkiego komunikacyjnego chaosu. Przy okazji siłę mógł pokazać MZK, a pokazał, jaką jest atrapą.
W otoczeniu prezydenta Kubickiego zwykło uważać się PO za zgraję amatorów, których wykiwa pierwszy lepszy cwaniak. Musi naprawdę przecierać oczy ze zdumienia, gdy Platforma będąc na wysokiej fali, nie ogłasza kandydata na prezydenta miasta. A do Gwiazdki będzie po herbacie.
"Jak to się stało, że lubuszanie wybrali kogoś takiego na posła" - huczało w sieci dzień po wyborach. To nie jest trudna zagadka. Marek Ast i PiS jak frajerzy sami strzelili sobie samobója. Jak? Już tłumaczę.
Podobny banerowy nalot Mejzy przeżyli gorzowianie w 2019 r. Prezydent Jacek Wójcicki skrupulatnie policzył, w ilu miejscach Mejza naruszył prawo, i nałożył na niego karę finansową. Windykator ściąga od posła z konta 50 tys. zł. Czy prezydenta Kubickiego będzie stać na to, by tak ukarać swojego wieloletniego sojusznika?
W odnawianym parku Tysiąclecia sadzą na potęgę drzewa, krzewy, kwiaty. Jest wręcz "uzdrowiskowo". Przykra strona rewitalizacji? Kradną, wykopują. Nawet ludzie z Bieszczadów się dziwią.
Gdy 25 lat temu rodziło się województwo lubuskie, nie było drogi S3, autostrady A2, Uniwersytetu Zielonogórskiego. Nawet Parku Narodowego Ujście Warty nie było. Co by się stało z regionem, gdyby historia potoczyła się inaczej, przynajmniej nieco?
Historia z budynkiem pasywnym to dobitna lekcja, jak sobie rządzenie i politykę wyobraża prezydent Kubicki. Najlepiej, żeby wszyscy nurzali się w mętnej wodzie, a na koniec do niego dzwonili usłużnie, jak do ojca chrzestnego. Nic dziwnego, że tak zauroczył się w nim PiS.
Z posłem Mejzą mamy niezły cyrk. Bryluje w Zielonej Górze, choć go niby nikt nie zaprasza. Jak przychodzi co do czego, wspólnicy wskazują palcem na kogoś innego i przysięgają: "to nie ja".
Niepewność - to jedno słowo najbardziej oddaje podróż pociągiem z Warszawy do Zielonej Góry i Gorzowa. Tu nic nie jest do końca pewne. Bo pociąg może wjechać niezapowiedzianie na peron, stanąć nagle i złapać duże opóźnienie albo o północy zepsuje się lokomotywa.
Wszystko wskazywało, że lubuscy liderzy PiS odpuszczą i nie dołączą do krajowej kampanii opowiadania bredni o wydzielaniu mięsa i karmieniu Polaków robakami. A jednak na posła Kurzępę, wojewodę Dajczaka i paru innych można liczyć, w tym na przebierańca w mundurze legionisty Piłsudskiego.
Prezydent Zielonej Góry szasta pieniędzmi, podobnie jak PiS, a gdy przychodzi kryzys, koszty przerzuca na mieszkańców. Jakby byli z jednego gniazda.
Idealnym miejscem na centrum przesiadkowe byłby teren Zastalu. Nie zrobiliśmy tego, więc mamy: coś, co nazywamy dworcem PKS, dworzec kolejowy po nieudanym remoncie i punkt przesiadkowy MZK.
Poseł Ast i PiS kręcą z wyborami ze strachu przed porażką. Mamią troską o wyższą frekwencję, którą poprawią tysiące nowych obwodów wyborczych. To może okazać się takim samym kitem, jak więcej dzieci dzięki pieniądzom z 500 plus
Od nowego roku będzie nas jeszcze więcej w internecie. I mamy dla Was prezent: tydzień darmowej prenumeraty Wyborczej.pl. Znajdziecie tam nasze najlepsze artykuły, reportaże, wywiady i komentarze.
Filip Czeszyk, prezydencki radny i nauczyciel tańca, powiedział w ratuszu, co myśli o komunikacji miejskiej w Zielonej Górze. Dawno żadne słowa mnie tak nie zadziwiły.
Od jednego z kierowców usłyszałem, że prędzej odbudują burzony wiadukt nad ulicą Zjednoczenia, niż parkomat przyjmie monety. - Taka to nowoczesność w Zielonej Górze.
Mamy "aferę choinkową" i zielonogórski burdello-dans-srakabr. Dlatego w tym miejscu deptaka należy poważnie rozważyć posadzenie drzewa iglastego, aby rosnąc dawało mieszkańcom poczucie zmiany i rozwoju - pisze Sebastian Pilichowski.
Mam nieodparte wrażenie, że w Gorzowie inwestują pieniądze sensowniej niż w Zielonej Górze, z głową, mądrzej, bezpieczniej. Długi mniejsze, edukacja nie jest "drugim wyborem", a w planach nawet duża elektrownia słoneczna.
Nie zdziwmy się, jeśli za chwilę usłyszymy od prezydenta Janusza Kubickiego, że to marszałek odpowiada za zniszczenie wiaduktu. Jeśli osobiście nie gmerała śrubokrętem, to pewnie pożałowała kasy.
Na papierze zielonogórska "zielona" strategia komunikacji wygląda pięknie. Wyczytamy, jak prezydent i jego ekipa ograniczy "samochodozę" i nieba przychyli pieszym i rowerzystom. I przy pierwszej okazji likwiduje ważne przejście w śródmieściu.
Podzielam jak najbardziej obawy mieszkańców, że w rewitalizowanym zielonogórskim parku Tysiąclecia wytną za dużo. Już dziś widać, jak powstał tu skład drewna na opał.
Tablicę upamiętniającą dawny cmentarz Zielonego Krzyża w dzisiejszym parku Tysiąclecia postawiono prawie 30 lat temu. - Była już najwyższa pora, by naprawić to, co w barbarzyński sposób zrobiły w latach 60. ówczesne władze miasta przy aprobacie architekta wojewódzkiego - mówiła radna Anna Stawiarska. Została potępiona i posądzona o "obsesje".
Marszałek przetrwała trzecią próbę odwołania przez PiS i obóz prezydenta Kubickiego. Formalność? Nic z tego. W sejmiku działy się rzeczy dziwne.
Aglomeracyjna kolej rośnie w oczach prezydenta Nowej Soli jak na drożdżach. Cena sięga już 700 milionów, a jeszcze puścił ją przez Otyń. - To jak z radia Erewań - kpią internauci.
Piłkarski mecz roku obejrzy 999 widzów, więcej się nie da, bo stadion to jeden wstyd. A tak w ogóle to, czy nie macie wrażenia, że zielonogórskie stadiony stają się symbolem obecnej władzy w mieście?
Do awansu Falubazowi zabrakło jednego punktu, jednego lepiej rozegranego wyścigu. W tym kontekście trudno mieć do zarządu klubu pretensje, że się nie postarał. A jednak w klubie od kilku lat coś się psuło.
Szastać unijną kasą jest łatwo, pokazała to historia z elektrycznymi autobusami. Wydaliśmy 300 baniek, teraz komunikację miejską zabijają koszty. Budowa kolei aglomeracyjnej za 400 mln zł to wiązanie sobie kamienia u szyi.
Winobranie to wciąż jest i będzie ta część piwna i kiełbasiana, żywcem wyjęta z końca lat 90. Tyle że obok wyrósł świat winiarzy i ich win, winobusów, degustacji i spacerów winiarskich. Każdy ma wybór, każdy znajdzie coś dla siebie.
Komunikat zielonogórskich wodociągów przyprawia o dreszcze. Jak nic szykują nam lodowaty prysznic, skoro zasłaniają się "rozregulowanym światowym systemem gospodarczym". - Czy mamy już kopać studnie przed blokami? - komentują mieszkańcy.
Zielonogórskie lipy posadzone wzdłuż ul. Wyspiańskiego schną na naszych oczach. Mieszkańcy przy ekranach wzdłuż Trasy Północnej przyklejają kartki z tekstem "Pomocy usycham. Proszę podlej mnie". Widać w Zielonej Górze, że łatwiej wycinać, a trudniej dbać o nowe.
Dziwne zjawiska obserwujemy ostatnio w Zielonej Górze, w której rządzący co tylko się da zamieniają w parkingi - wielopoziomowe, duże i całkiem małe. Tym razem jednak jest na odwrót: parkingi nagle znikają.
Gdy słyszę Marka Surmacza i działaczy PiS skarżących się na rozdawanie stanowisk z partyjnego klucza, to zastanawiam się, czy polityka może być bardziej groteskowa. Wstydziłbym się wciskać taki kit licealistom.
Jeśli ktoś miał przekonanie, że PiS tęskni do PRL, to umocni go w tym osoba wojewody Władysława Dajczaka. Ogłosił właśnie, że naprawia dawne krzywdy w gminach popegeerowskich.
Miał być przełom i koniec z koszeniem wszystkiego co się da. Kosiarki znów poszły w ruch i zielonogórskie trawniki wyglądają jak stepy. Dlaczego oni to robią?
Od prezydenta Janusza Kubickiego poszła wiadomość jak z radia Erewań. W poście w sieci, że "marszałek Polak wezwała do budowy domów dla uchodźców" nie zgadza się nic, co nie znaczy, że tych domów nie powinniśmy budować. Inni już o tym myślą.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.